PBG jest w trakcie postępowania układowego. Jego wynik powinien być znany w połowie roku (w 2012 r. firma miała 2,8 mld zł straty). – Roszczenia mogą być formułowane w dowolnym momencie, jednak nigdy nie ma pewności, że zarząd zostanie uznany za winnego, a to jest podstawą do wypłacenia odszkodowania – mówi Robert Woźniak z AIG. Według PBG na razie nie wpłynęło żadne roszczenie.
Directors & Officers (D&O) to ubezpieczenie polegające na przejęciu odpowiedzialności za finansowe konsekwencje decyzji podjętych przez menedżerów i członków rad nadzorczych. Najczęściej w podobnych przypadkach z roszczeniem do zarządu występuje sama spółka.
– Wiedza o istnieniu ochrony ubezpieczeniowej może zachęcać do składania roszczeń i do zawyżania żądanych kwot – komentuje Aleksander Chmiel z STBU Brokerzy Ubezpieczeniowi. Potwierdzają to ubezpieczyciele. – Szansa na uzyskanie pieniędzy jest bowiem znacznie wyższa, niż gdyby kierować roszczenie do osoby prywatnej, jaką jest członek zarządu. Nawet przy wysokich zarobkach, rzadko kiedy ich prywatny majątek wart jest kilkadziesiąt milionów złotych – zauważa Robert Woźniak. Dotychczas najwyższe roszczenie pokryte z polisy D&O dotyczyło Huty Szopienice. Opiewało na 15 mln zł.
Polisa obejmowała Jerzego Wiśniewskiego, prezesa PBG, oraz Przemysława Szkudlarczyka, jego zastępcę, którzy pożegnali się ze spółką w połowie zeszłego roku. Ochrona wygasła 30 czerwca i od tego czasu zarząd nie ma polisy.
– 4 czerwca 2012 roku złożony został wniosek o upadłość układową, więc nawet jeśli znalazłby się ubezpieczyciel, który chciałby wystawić polisę, jej cena byłaby horrendalna. Po zawarciu układu stawki wrócą zapewne do normalnego poziomu i wtedy będziemy mogli znów rozmawiać o ochronie – mówi Jacek Balcer, dyrektor komunikacji korporacyjnej PBG. Spółka kontynuuje ochronę np. z tytułu OC, której suma gwarancyjna opiewa na 100 mln zł.