Ostatnia przeszkoda pokonana. W nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego Senat USA głosów zatwierdził kandydaturę Janet Yellen na prezesa Rezerwy Federalnej. Funkcję szefa amerykańskiego banku centralnego obejmie 1 lutego. Za ogłoszoną przez prezydenta Baracka Obamę nominacją opowiedziało się 56 senatorów, przy 26 głosach przeciwnych.
Głosowanie przebiegało niemal dokładnie po linii partyjnych podziałów. Demokraci dysponują wiekszością w Senacie, więc zatwierdzenie Yellen uważane było za sprawę przesądzoną. – Amerykanie powinni mieć pewność, że to właśnie ona pokieruje Fed w czasie, gdy cały kraj wciąż wydobywa się z wielkiej recesji – tak proces nominacji podsumował Tim Johnson, demokrata z Dakoty, przewodniczący senackiej Komisji Bankowości.
Kurek do zakręcenia
67-letnia Yellen zastąpi na stanowisku ustepującego po dwóch kadencjach Bena Bernanke. Ponieważ od trzech lat pełniła funkcję wiceprezesa, Fed jest uważana za kontynuatorkę polityki swojego szefa. Była – podobnie jak Bernanke – zwolenniczką luzowania ilościowego, czyli pompowania pieniędzy w gospodarkę poprzez comiesięczne operacje wykupu obligacji.
Teraz Yellen, prezentująca „gołębie" nastawienie w polityce pieniężnej, stanie przed dużo trudniejszym i bardziej delikatnym zadaniem – stopniowego wygaszania polityki stymulacji, w miarę ożywiania się gospodarki i rynku pracy. Prawdopodobnie jeszcze w tym roku Fed stopniowo zakończy proces skupu obligacji skarbowych i hipotecznych. W 2015 roku oczekiwane są pierwsze podwyżki stóp procentowych.
Prezes Fed będzie musiała godzić niekiedy sprzeczne wizje dotyczące przyszłości polityki monetarnej. W ubiegłym miesiącu wraz z Komitetem Otwartego Rynku opowiedziała się za stopniowym ograniczaniem polityki wykupu obligacji oraz utrzymywania stóp procentowych na niskim poziomie, dopóki bezrobocia nie zbliży się do progu 6,5 proc. (obecnie wynosi 7,0 proc.).