Z danych zebranych przez Polską Izbę Ubezpieczeń wynika, że najbardziej powszechna wśród wykrytych przestępstw jest próba przekonania ubezpieczyciela do wypłaty pieniędzy za naprawę auta. Przy czym nie ma informacji o wypadku, bo policja nie została o nim zawiadomiona, są tylko zeznania sprawcy i poszkodowanego.
W jednym z wykrytych przypadków kierowca i świadek zeznali, że ubezpieczony, wracając z Niemiec, na zakręcie wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. Domagał się wypłaty 46,4 tys. zł. Okazało się, że wypadku nie było, a właściciel kupił rozbite auto za Odrą i przewiózł je do kraju na lawecie.
Zdarzyło się też, że właściciel utopił swój pojazd i stwierdził, że mu go skradziono. Przy czym wcześniej wymontował z niego wiele części. Wpadł, gdy próbował je sprzedać.
W sumie nieuczciwi klienci towarzystw próbowali wyłudzić w 2012 r. 110 mln zł. Ale to tylko ujawnione przypadki, bo z różnych szacunków wynika, że skala ubezpieczeniowych przestępstw sięga od 1,8 do 3,8 mld zł rocznie.
– Wykrywalność przestępstw ubezpieczeniowych rośnie – zapewnia Piotr Majewski z Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu. – Wstępne szacunki za ubiegły rok wskazują, że w ubezpieczeniach majątkowych, czyli także komunikacyjnych, zakłady udowodniły już o 10 proc. więcej prób oszustw, a w życiowych ten wzrost sięgnął około 50 proc.