PZU z LINK4 groźny dla konkurencji

Dawny monopolista zyskał dzięki przejęciu Link4 kanał dystrybucji polis skierowany do młodych ludzi – uważają eksperci.

Publikacja: 23.04.2014 05:00

PZU z LINK4 groźny dla konkurencji

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz Marta Bogacz

W ich ocenie ta fuzja nie wpłynie na zakończenie ani nasilenie wojny cenowej, lider rynku zyska jednak dzięki niej klientów, którzy dotąd postrzegali PZU jako skostniałego ubezpieczyciela dla konserwatywnych kierowców.

Szansa na młodych

– Zakład długo czekał, aby coś kupić, i wreszcie trafiła mu się naprawdę ciekawa inwestycja, która wniosła do zasobów firmy nie tylko nowy brand w Polsce, ale też biznesy w krajach nadbałtyckich – wyjaśnia Jacek Lisowski z Katedry Ubezpieczeń Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. – To szansa dla spółki. Dotąd postrzegana była bowiem jako tradycyjny ubezpieczyciel, któremu wszystkie nowinki były obce.

Ekspert podkreśla jednak, że to, iż PZU było tak postrzegane, nie znaczy, że rzeczywiście było skostniałe, bo przecież wprowadziło elektroniczne wystawianie polis i zapoczątkowało proces bezpośredniej likwidacji szkód.

– W świadomości konsumentów przymiotnik „nowoczesny" raczej odnosił się do Link4, to ta firma była u nas pionierem w sprzedaży przez internet i telefon – zaznacza Lisowski. – To po jej polisy głównie sięgali ludzie młodzi.

Lisowski uważa, że Link4 może być ratunkiem dla czołowego zakładu ubezpieczeniowego w Polsce. Od pewnego czasu dawał się bowiem zauważyć spadek odnawialności portfela PZU. Część klientów przechodziła do firm directowych, czyli sprzedających ubezpieczenia przez internet i telefon, zachęcona ich agresywnymi reklamami i znacznymi upustami. Proama oferowała np. 70 proc. zniżki na polisy komunikacyjne, podczas gdy maksymalny upust na rynku to 60 proc.

– Kupno Link4 dla PZU może oznaczać jedno – pozyskanie marki dla ludzi chętnie sięgających po nowinki technologiczne, niebojących się eksperymentować z ubezpieczeniami, czyli rozszerzenie grona klientów o młodsze pokolenie – twierdzi ekspert. – Wyobrażam sobie, że dzięki funduszom, którymi dysponuje PZU, i doskonałej znajomości rynku będzie mógł dynamiczniej rozwinąć kanał directowy, mimo że dotąd raczej starał się w niego nie wchodzić.

Zróżnicowana oferta

W ocenie Andrzeja Powierży z Domu Maklerskiego CitiHandlowy za tą fuzją nie kryje się tylko zwykłe przejęcie firmy. – To nowe rozdanie w wykonaniu lidera rynku, który w ten sposób rozpoczął z przytupem realizację nowej strategii sprzedaży produktów pod szyldem wielu marek – twierdzi analityk. – PZU nie wyklucza zresztą, że w ślad za tym wprowadzi inne marki na rynek.

Lisowski nie widzi w tej fuzji zagrożenia dla pozostałych graczy na rynku. PZU, mając Link4, nie zaostrzy wojny cenowej, bo niejednokrotnie deklarował, że wojny nie chce. – Nie sądzę, aby mając inny brand, zmienił taktykę – zaznacza. – Poza tym na jej przebieg większy wpływ mają wyniki zakładów, a te raczej będą je powoli skłaniać do kończenia potyczki; ceny są niskie, a roszczenia i wypłaty odszkodowań rosną. Żaden akcjonariusz na dłuższą metę nie zgodzi się dokładać do interesu.

Również Powierża nie sądzi, aby PZU miał aktywniej po tej akwizycji zaangażować się w wojnę cenową. Tym bardziej że żadnemu towarzystwu, a tym bardziej czołowemu ubezpieczycielowi na rynku, nie zależy, aby kontynuować wyniszczającą dla branży wojnę. – To przejęcie daje firmie szansę na prowadzenie bardziej aktywnej polityki cenowej, ale nie w formie agresywnych promocji – wyjaśnia. – Zamiast konkurować ceną dla całej masy klientów, PZU będzie teraz mógł konkurować bardziej finezyjnie, dostosowując ofertę do konkretnego odbiorcy. Spodziewam się specjalnych taryf uszytych na miarę dla odpowiednich grup.

Powierża uważa jednak, że konkurenci powinni mieć się na baczności. Przede wszystkim wprowadzając bezpośrednią likwidację szkód, PZU ustawił się po obu stronach barykady. – Z jednej strony jest wypłacającym odszkodowanie za szkodę, ale z drugiej będzie dochodzić roszczeń od ubezpieczyciela sprawcy, a więc pilnować, aby było ono w odpowiedniej wysokości – zapewnia analityk.

Jego zdaniem jako największe towarzystwo o silnej pozycji zarówno w segmencie tradycyjnym, jak i directowym PZU będzie teraz mógł lepiej kontrolować rynek. – Jeśli ktoś liczy, że w najbliższym czasie zwiększy swój udział w polskim ubezpieczeniowym torcie, to musi wziąć pod uwagę, że po tej fuzji będzie mu dużo trudniej – zapewnia Powierża.

Konkurenci PZU nie chcą oficjalnie komentować przejęcia Link4. Ale chcący pozostać anonimowy prezes jednego z towarzystw jest zdania, że UOKIK nie powinien pozwolić ograniczyć konkurencji na polskim rynku. – Liczę, że PZU nie otrzyma zgody na to przejęcie – stwierdził.

Roland Paszkiewicz, CDM Pekao

Przejęcie Link4 przez największego gracza na polskim rynku ubezpieczeniowym może budzić pytania i obawy o ograniczenie konkurencji. Nie sądzę jednak, aby na skutek tej fuzji ucierpieli klienci. Link4 w ostatnim czasie stracił impet, jeśli chodzi o walkę cenową, a PZU także nie zależy, aby sprzedawać ubezpieczenia jak najtaniej w celu pozyskania klientów. Wojna cenowa więc przeistoczy się w wojnę edukacyjną, w której PZU, a w konsekwencji także Link4 będzie się starał pokazać klientom, na co tak naprawdę powinni zwracać uwagę, kupując polisę komunikacyjną, co kryje się za ceną, którą płacą za ubezpieczenie, i na co w konsekwencji mogą liczyć. Klient nie ucierpi. Nie dostanie wprawdzie taniej polisy, ale będzie mógł liczyć na wysokiej jakości obsługę.

Miliardowe bonusy dla właścicieli

Grupa PZU to jedyny polski ubezpieczyciel notowany na warszawskiej giełdzie. Kontroluje około jednej trzeciej rynku, a po przejęciu directowego lidera Link4 jego udział wzrośnie do blisko 40 proc.

Od lat przynosi akcjonariuszom bardzo dobre zyski. Za 2013 rok zysk netto firmy wzrósł o 1,2 proc. w stosunku do roku poprzedniego i wyniósł 3293,7 mln zł. W ostatnich latach jednak struktura wyniku netto Grupy PZU się zmienia. Wcześniej wyniki były rezultatem m.in. rozwiązywania rezerw związanych z ubezpieczeniami grupowymi.

Struktura zysku za 2013 rok wskazuje, że składa się on przede wszystkim z wyniku na podstawowej działalności ubezpieczeniowej. Mimo toczącej się od półtora roku wojny cenowej firma odnotowała w ubiegłym roku wzrost składki przypisanej brutto. Wyniosła ona 16 480 mln zł, czyli przyrosła o 1,5 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem.

Po uwzględnieniu udziału reasekuratorów i zmiany stanu rezerw składka netto wyniosła 16 248,8 mln zł i była o 1,5 proc. wyższa niż w 2012 roku. Poza tym odnotowano spadek odszkodowań i wypłaconych świadczeń. Ukształtowały się one na poziomie 11 161,2 mln zł, co oznacza, że spadły o 8,7 proc. w porównaniu z 2012 rokiem. Bardzo dobre wyniki powodują, że firma z roku na rok przeznacza większe kwoty na inwestycje.

Docelowo chce ulokować w różnych przedsięwzięciach 12,5 mld zł. 1,5 mld zapłaci RSA za Link4 i biznesy w krajach bałtyckich. Kolejne akwizycje dotyczyć będą zapewne spółek z rynku usług medycznych – pierwszą może być Orlen Medica.

W ich ocenie ta fuzja nie wpłynie na zakończenie ani nasilenie wojny cenowej, lider rynku zyska jednak dzięki niej klientów, którzy dotąd postrzegali PZU jako skostniałego ubezpieczyciela dla konserwatywnych kierowców.

Szansa na młodych

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Ubezpieczenia
Hulajnogi na prąd wciąż bez obowiązkowego OC
Ubezpieczenia
Andrzej Klesyk: Holding PZU leży w interesie państwa
Ubezpieczenia
PZU idzie do prokuratury w sprawie odszkodowania dla fundacji ojca Rydzyka
Ubezpieczenia
Idą wielkie porządki w PZU. Holding zamiast Grupy. Ważą się losy banków
Ubezpieczenia
Dobre wyniki Grupy PZU w 2024 r. Nowa strategia bez zmian. Ważą się losy banków
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem