Zniszczenia, jakie powodują niesforne czworonogi są na porządku dziennym. Zdarzają się zdemolowane pomieszczenia sąsiadów, pogryzione cudze kanapy, porysowane meble. Zgodnie z artykułem 431 § 1 osoba posiadająca zwierzę jest zobowiązana do naprawienia wyrządzonej przez zwierzaka szkody. Nie ma znaczenia czy było ono w danym momencie pod opieką właściciela, czy też np. uciekło z domu.
- Tego typu szkoda to spore wydatki – wyliczają ubezpieczyciele. - O ile pogryzione buty to koszt rzędu kilkudziesięciu do kilkuset złotych, o tyle pogryzienie np. dziecka to koszty leczenia, leków, rehabilitacji, czyli nierzadko kilka lub nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Zaznaczają przy tym, że odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez zwierzęta hodowlane oparta jest na tzw. zasadzie domniemania winy w nadzorze. W teorii możliwe jest uwolnienie się od odpowiedzialności, ale praktyka pokazuje, że jest to niezwykle trudne. Najbardziej możliwa sytuacja, która pozwoliłaby na ewentualne przeniesienie odpowiedzialności to taka w której pies w momencie zdarzenia pozostawał pod opieką innej osoby np. właściciel wyjechał na wakacje i przekazał na ten czas psa rodzicom.
W kwestii ustalania winy warto wyszczególnić dwa typy szkód: wyrządzone w następstwie tzw. „własnego popędu" zwierzęcia, czyli w wyniku samoistnego, niezależnego od człowieka zachowania np. zwierzę uciekło z domu i pogryzło przechodnia. Czy też powstałe w sytuacji gdy zwierzę było „narzędziem" w ręku człowieka np. koń prowadzony w zaprzęgu.
To ważne ze względu na to, że w każdym przypadku odpowiedzialność kształtuje się nieco inaczej. Za pierwszy typ szkód odpowiada właściciel chyba, że uwolni się od odpowiedzialności o czym wspominaliśmy wcześniej. Za drugi typ natomiast odpowiada człowiek, który zwierzęciem w danym momencie się posługiwał.