Sąd Rejonowy w Człuchowie nieprawomocnym wyrokiem nakazał ubezpieczycielowi zapłacenie dziesięciu tysięcy złotych klientce domagającej się zadośćuczynienia za ból i cierpienie, którego doznała w wyniku upadku podczas zakupów.
W swoim pozwie relacjonowała ona, że do zdarzenia doszło w dniu, w którym – z powodu padającego deszczu – klienci wnosili do środka błoto; straciła ona równowagę na śliskiej nawierzchni, a następnie upadła. Podkreśliła, że żaden z pracowników nie pomógł jej wstać ani nie zainteresował się jej stanem, a całe zdarzenie – jak zapewniła – zarejestrowały kamery monitoringu.
Czytaj więcej
Mieszkaniec, który nie zachował szczególnej ostrożności, schodząc po mokrych schodach, zamiast 50 tys. zł odszkodowania za złamanie żebra dostanie tylko 5 tys. zł.
Klientka nie zachowała ostrożności w sklepie?
W związku z upadkiem, klientkę ze sklepu odebrała córka. Początkowo nie chciała jechać ona do lekarza uznając, że jej stan zdrowia nie wymaga wizyty. Jednak z uwagi na nasilający się ból zdecydowała się zwrócić o pomoc medyczną – zdiagnozowano u niej wówczas uraz biodra, uda, przedramienia i łokcia. Poszkodowana regenerowała siły na tygodniowym urlopie – nie poszła na L4, bo tak ustaliła z pracodawcą. Przez kolejne tygodnie musiała zażywać leki przeciwbólowe, nie mogła wykonywać podstawowych obowiązków domowych, w których pomagali jej bliscy, ani prowadzić samochodu. Również zakres jej obowiązków zawodowych – jako że była ona pracownikiem fizycznym – został czasowo zmieniony. Wciąż towarzyszył jej ból.
Ponieważ potwierdzono, że doznała ona trwałego uszczerbku na zdrowiu, poszkodowana domagała się zapłaty za negatywne skutki wypadku. Ubezpieczyciel podtrzymywał jednak, że podłoga została umyta z powodu panujących na zewnątrz warunków atmosferycznych, a to wchodząca do sklepu nie zachowała należytej ostrożności. Po upadku nie zwróciła się do obsługi o pomoc i nie wezwała pogotowia; nie wykazała, że do zdarzenia doszło z winy placówki.