Marek C., uczeń państwowej szkoły muzycznej w Olszynie, w czasie roku szkolnego mieszkał w internacie szkolnym. W nocy z 8 na 9 listopada 2012 r. uczył się z kolegami w innej sali. Po północy wrócił do swojego pokoju i zamierzał zapalić lampkę nocną będącą na wyposażeniu pokoju.
Aby nie budzić mieszkającego z nim kolegi, nie zapalił górnego światła, tylko po ciemku lewą ręką chwycił wtyczkę swojej lampki nocnej, chcąc ją włożyć do gniazdka elektrycznego. W momencie wetknięcia wtyczki, w wyniku dotknięcia lewą dłonią znajdujących się w pobliżu wtyczki odsłoniętych miedzianych przewodów, został porażony prądem. W następstwie przebytego urazu doznał trwałego uszczerbku na zdrowiu w obrębie kciuka, palca wskazującego oraz palców III i IV lewej dłoni na poziomie 6 procent. Młody muzyk przeszedł długotrwałą rehabilitację, która odbiła się na jego wynikach w nauce. Odczuwa nadal powracające silne bóle. Nie jest w stanie zagrać pewnych utworów, zwłaszcza o szybszym tempie, na takim poziomie jak poprzednio.
Towarzystwo ubezpieczeniowe, w którym szkoła miała wykupioną polisę OC, odmówiło wypłaty jakiejkolwiek kwoty ubezpieczenia, uzasadniając, że do zdarzenia nie doszło na skutek zawinionego zachowania ubezpieczonego.
Spór sprowadzał się więc do ustalenia, czy placówce dydaktycznej można przypisać winę co najmniej w postaci niedbalstwa jako przyczyny, względnie współprzyczyny, zdarzenia.
Sąd Okręgowy w Olsztynie uznał, że szkoła, a co za tym idzie, ubezpieczyciel, ponosi odpowiedzialność za zdarzenie. Opierając się na opinii biegłego z zakresu instalacji i urządzeń elektrycznych, sąd stwierdził, że lampka, która znajdowała się w pokoju 17-latka, była w złym stanie technicznym. Miała odsłonięte, niezaizolowane miedziane przewody w pobliżu włącznika i wtyczki.