Ten projekt ma powstać w ramach gigantycznego planu Belt&Road i zapaliły się do tego rządy Norwegii i Finlandii. Pomysł jest taki, żeby statki z Chin przypływały do portów położonych na północy Norwegii, np. do Kirkens, a nie płynęły szlakami południowymi przez Kanał Sueski. Tam też odbierałyby ładunki przewiezione lądem przez Norwegię, Finlandię, Estonię, Łotwę a dzięki Via Baltica także przez Litwę i Polskę. Wyliczono, że takie poprowadzenie transportu mogło by skrócić nawet o połowę czas przewożenia towarów z Chin do Europy.
Jak na razie brakuje dwóch elementów tej układanki: 500 km szyn dla kolei łączącej Norwegię i Finlandię oraz tunelu z Helsinek do Tallina. Koszty takiej inwestycji dotychczas uznawane były za zbyt wysokie i plany uruchomienia takiej inwestycji zostały odłożone na półkę.
- W najbliższym czasie przygotujemy projekt tej inwestycji - powiedział „EUobserver" Risto Murto, dyrektor generalny w Dziale Projektów fińskiego Ministerstwa Transportu i Komunikacji. - Jeśli spojrzymy na potencjalne nowe korytarze transportowe pomiędzy Chinami i Europą, to dokładnie widać, że Finlandia jest położona dokładnie w połowie drogi. Już nie jesteśmy omijaną przez transport wyspą, bo spojrzeliśmy na nasze usytuowanie z zupełnie innej strony - mówi Risto Murto.
Finowie już wcześniej udowodnili, że potrafią wykorzystywać swoje geograficzne położenie i narodowy przewoźnik - Finnair stworzył siatkę lotów przesiadkowych. Lotnisko w Helsinkach dzieli od Pekinu tylko 7,5 godziny lotu, bo samoloty pokonują ten dystans lecąc najkrótszą „biegunową" trasą. A liczba pasażerów przesiadających się w Helsinkach z rejsów europejskich na połączenia w Chinach rośnie w tempie 16-20 proc. rocznie.
Planowane jest również poprowadzenie szerokopasmowego kabla z Azji do Finlandii. co usprawni komunikację. Przy tym projekcie Finowie już pracują z Chińczykami. Ze strony fińskiej zaangażowana jest firma Cinia, w której państwo ma 77,5 proc.