W tych krajach, gdzie loty nie zostały jeszcze ograniczone, utrzymanie rejsów nie ma już sensu, ponieważ nie ma chętnych do latania. W tej sytuacji Ryanair zdecydował się na zmniejszenie oferowania w kwietniu i maju o 80 procent, a nawet nie wyklucza możliwości całkowitego uziemienia floty. Przewoźnik wyjaśnia, że zdecydował się na takie kroki, aby w największym możliwym stopniu obniżyć koszty operacyjne i poprawić przepływy gotówki. W tym celu właśnie zrezygnuje z latania, powstrzyma się od wykupowania akcji, zamrozi stan zatrudnienia, czasowo zawiesi kontrakty pracownicze, ograniczy wydatki i wprowadzi program dobrowolnych odejść. Znacząco zostaną ograniczone godziny pracy i wynagrodzenia osób, które pozostaną w spółce.
Ważny jest także zdrowy rozsądek.
W „Rzeczpospolitej” otworzyliśmy dostęp do treści dotyczących koronawirusa.
Czytaj więcej www.rp.pl/koronawirus
Ryanair ujawnił, że zarząd już współpracuje ze związkami zawodowymi we wszystkich krajach Unii Europejskiej, aby wspólnie uporać się z bezprecedensowym kryzysem, jak dotknął branżę z powodu epidemii Covid-19. Przewoźnik podkreśla również, że na tę chwilę nikt nie jest w stanie określić jaki będzie ostatecznie wpływ tego kryzysu na samą branżę, ani też jak długo potrwa. Z drugiej strony spółka uspokaja, że nie ma kłopotów z gotówką, a na 12 marca miała w zapasie 4 mld euro.
W ciągu 7 najbliższych dni Ryanair będzie starał się wykonać wszystkie rejsy, na jakie pozwalają państwa UE, tak aby przewieźć do domu pasażerów. I zrobi to nawet wówczas, gdy praca kontrolerów ruchu będzie mocno ograniczona.