Podróże na dłużej stracą swoją magię

Przynajmniej przez kilka lat podróże lotnicze będą kojarzyły się z ryzykiem zakażenia Covid-19. I będzie o tym przypominało wszystko, co w najbliższym czasie zobaczymy na lotniskach i w kabinach samolotów pasażerskich.

Aktualizacja: 04.05.2020 09:14 Publikacja: 03.05.2020 21:00

Ponad 90 proc. floty europejskich przewoźników jest wciąż uziemione

Ponad 90 proc. floty europejskich przewoźników jest wciąż uziemione

Foto: shutterstock

Ponad 90 proc. floty europejskich przewoźników pozostaje na ziemi. Reszta wozi ładunki i – sporadycznie kilku-, kilkudziesięciu pasażerów. Powrót do latania na razie planowany jest na początek czerwca, w niektórych przypadkach nawet na lipiec. W ostatni piątek LOT poinformował o przesunięciu daty startu operacji z połowy maja do końca miesiąca.

Jak na razie latają przede wszystkim samoloty w rejsach repatriacyjnych i przewożące cargo. Ale nieco ponad 10 proc. siatki uruchomił od początku kwietnia holenderski KLM i lata głównie po Europie. Z amsterdamskiego lotniska Schiphol latają samoloty także do Chin, ale rejsy wykonywane są przez China Eastern. KLM chciał latać do Warszawy od 3 maja, ale rejsy zostały odwołane z powodu przedłużenia zamknięcia polskich granic.

Swoje plany wobec naszego rynku musiał zrewidować też Air France, który chciał wylądować w Warszawie 9 maja. Z Paryża Air France lata po kraju i do Los Angeles. Siatkę krajową francuski przewoźnik będzie musiał zrewidować, bo jeśli chce skorzystać z pomocy państwa (7 mld euro), nie może latać tam, gdzie dociera szybka kolej.

Jako pierwszy próbuje przywracać siatkę węgierski Wizz Air. Linia właśnie poinformowała o otwarciu bazy we Lwowie, a w ostatni piątek, 1 maja, poleciała z Sofii na londyńskie lotnisko Luton. Potem z tego lotniska wystartowały jeszcze rejsy do Budapesztu, Lizbony i na Teneryfę. Przedstawiciele linii tłumaczyli ten pośpiech w powrocie do latania koniecznością dowiezienia ludzi do pracy, bo przy kwarantannach obowiązujących w większości krajów i zamknięciu Wysp Kanaryjskich dla turystyki do października, o innych pasażerach mowy być nie może. Służby lotniskowe w Luton informowały o wypełnieniu samolotów Wizz Aira w 50 proc., czyli na pokładzie zostały zachowane odstępy między pasażerami.

Nie wiadomo jednak, jak długo Węgrzy będą się cieszyć lataniem do Wielkiej Brytanii, bo rząd w Londynie zapowiada wprowadzenie dwutygodniowej kwarantanny dla wszystkich przylatujących do tego kraju. Wizz Air szykował się również na uruchomienie rejsów z Wiednia, gdzie przygotowują się do konkurowania z Ryanairem i Austrian Airlines. Ale lotnisko jest zamknięte dla ruchu pasażerskiego.

W powrocie do latania będzie się liczyło przede wszystkim bezpieczeństwo – pasażerów i pracowników lotnisk i linii lotniczych. Na lotniskach przy odprawach biletowo-bagażowych i przy wejściu na pokład przestrzegane są zasady koniecznej odległości. Także w Polsce już są montowane urządzenia do zdalnego mierzenia temperatury pasażerom i pracownikom. Taki sprzęt od epidemii SARS sprawdza się już w Azji, gdzie porty lotnicze są wyposażone w termometry od 2003 roku, czyli szczytu epidemii. Na świecie zmarło na tę chorobę niespełna 800 tys. osób. Liczba zmarłych na Covid-19 zbliża się do 250 tys.

Dlatego na pokładach samolotów obowiązuje restrykcyjne przestrzeganie zasad bezpieczeństwa. Posiłki, jeśli w ogóle będą, mają być ograniczone do minimum, żeby ograniczyć kontakty pasażerów z załogami. Pasażerowie muszą nosić maseczki, a personel pokładowy jest ubrany w stroje ochronne. W sklepach lotniskowych, które zdecydują się na otwarcie, będą obowiązywały te same zasady, co w sklepach w mieście.

Transport
Ryanair gotowy zrezygnować z 330 boeingów. To efekt ceł Trumpa
Transport
Rosjanie chcą skopiować model Airbusa. Przekonali już Białoruś
Transport
CPK przyspieszy wypłatę odszkodowań za wywłaszczenia
Transport
Dassault Aviation ma co robić. Rafale Marine dla Indii
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Transport
Spirit AeroSystems wraca do Boeinga, ale Airbus przejmie dział cywilny
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne