Podobną skargę, tyle że na lotnisko w Modlinie i do polskiego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów złożył 18 stycznia LOT. Jako pierwsi napisaliśmy o tym we czwartek w "Rzeczpospolitej".
Zdaniem Ryanaira PPL Porty Lotnicze - współwłaściciel lotniska – uniemożliwiają rozbudowę infrastruktury w Modlinie. Rzeczywiście tak jest, ale jak wielokrotnie mówił prezes PPL Mariusz Szpikowski dalsze dokładanie pieniędzy do modlińskiego portu, z którego korzysta tylko jeden przewoźnik, właśnie Ryanair, mogłoby nosić znamiona niedozwolonej pomocy publicznej. Od początku funkcjonowania tego portu udziałowcy, wśród których oprócz PPL są jeszcze Agencja Mienia Wojskowego, województwo mazowieckie i Nowy Dwór pomoc dla lotniska sięgnęła 95 mln złotych. PPL proponował wcześniej podwyższenie kapitału modlińskiego lotniska, ale na to z kolei nie zgodził się wówczas samorząd.
Pomysł, czyli pożyczka
— Oskarżenia Ryanaira pod naszym adresem za kuriozalne — mówi szef działu PR i marketingu Lotniska Chopina Hubert Wojciechowski. - PPL szuka drugiego portu, do którego mógłby przekierować ruch. W naszej ocenie, jeśli chodzi o port w Modlinie, źródło problemu leży gdzie indziej – żadna linia nie chce lądować na lotnisku, zdominowanym przez jednego przewoźnika.
Zdaniem Wojciechowskiego potwierdziła to sytuacja z wprowadzeniem ciszy nocnej, kiedy to inni przewoźnicy woleli zmienić siatkę połączeń, niż przenieść loty do pobliskiego Modlina.
— Działanie Ryanaira odczytujemy jako próbę odwrócenia uwagi od rzeczywistego problemu, który został zdefiniowany przez LOT. Chcemy także poznać pomysł, jaki mają na to lotnisko partnerzy samorządowi. Na dziś jedyny pomysł to pożyczenie 60 milionów złotych. Jeśli udziałowcy będą chcieli podnieść kapitał spółki, inwestując pieniądze w Modlin, nie będziemy się sprzeciwiać — dodaje Hubert Wojciechowski.