Do tego czasu wszystkim podróżującym do stolicy Niemiec pozostanie korzystanie z lotniska Tegel, które jest najbardziej zatłoczonym portem w Europie, przestarzałym, niewydolnym, mimo że w miarę potrzeb jest tam instalowany sprzęt przeznaczony dla Berlin Brandenburg. To port, w którym odległość od wyjść do samolotów do postoju taksówek wynosi kilkadziesiąt metrów, a cały budynek to jeden stary blaszak, przy którym warszawska Etiuda na Okęciu byłaby luksusem. Na Tegel, a jakże luksus jest, zwłaszcza jeśli sądzić po cenach.
Jak ujawnił „Bild am Sonntag", audytorzy, którzy kontrolowali wykonanie prac, stwierdzili że przygotowanie instalacji elektrycznej jest opóźnione o 11 miesięcy i jest duże prawdopodobieństwo wystąpienia kolejnego poślizgu. W kwietniu wykonawca prac dostał listę prawie 900 usterek wymagających naprawienia, potem jeszcze niemiecka organizacja TUV Rheinland będzie musiała przeprowadzić audyt, na podstawie którego dopuści lotnisko do eksploatacji, bądź zaleci kolejne prace.
Miało być tak pięknie
Decyzja o budowie nowego lotniska dla Berlina podjęto w 2006 roku. Wówczas powołano firmę Flughaven Berlin Brandenburg (FBB) i zlikwidowano dwie wsie w okolicach taniego portu Berlin Schoenefeld. Zakładano, że lotnisko w Berlinie szybko się rozwinie i stanie się trzecim po Frankfurcie i Monachium portem przesiadkowym w Niemczech. Data otwarcia została wyznaczona na październik 2011 roku.
W 2010 roku wiadomo było, że ten termin nie zostanie dotrzymany, ponieważ zbankrutowała firma planująca budowę Planungsgemeinschaft Berlin Brandenbur International. Optymistycznie datę inauguracji przesunięto na czerwiec roku 2012. Wszystko wtedy wyglądało jak najlepiej, a burmistrz Berlina zapowiadał, że „idziemy zgodnie z planem”. Branża uwierzyła mu wówczas do tego stopnia, że zaczęto już uwzględniać ten port w rozkładach linii lotniczych. Rozpoczęły się wówczas również przymiarki do przeprowadzki z Tegel i Schoenefeld do Berlina Brandenburga. Taka przeprowadzka jest niesłychanie skomplikowana i zazwyczaj przez kilka godzin z obydwóch portów nie operują żadne loty, ponieważ niezbędne jest przeniesienie części infrastruktury.
Wtedy jednak okazało się, że wystąpiły problemy z wydolnością stanowisk rejestracji pasażerów. Zazwyczaj są one przygotowane tak, aby możliwe było obsłużenie średnio 60 pasażerów na godzinę. W tym wypadku jednak wszystkie urządzenia działały tak wolno, że możliwe było odprawienie jedynie 30 pasażerów. Sugerowano, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstawienie namiotów przed wejściem do terminala. To rozwiązanie miało funkcjonować do czasu, kiedy zainstalowane zostaną nowe stanowiska. Z tego przejściowego rozwiązania miały korzystać jedynie pasażerowie niskokosztowych przewoźników. Lufthansa i Air Berlin zagwarantowały sobie normalne odprawy.