W takiej właśnie atmosferze zaczyna się doroczne walne zgromadzenie Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) w Seulu.
Koreańczycy mają dodatkowo jeszcze własną traumę - tragiczną śmierć turystów, którzy utonęli w Dunaju. Z tego powodu w całym kraju ogłoszono żałobę narodową.
Do Seulu przyjechali przedstawiciele 289 przewoźników, w tym kilkuosobowa delegacja LOT-u, która przy tej okazji chce wynegocjować z koreańskimi regulatorami ruchu lotniczego więcej miejsca na seulskim lotnisku Incheon. Samoloty na trasie Warszawa — Seul są wypełnione do ostatniego miejsca i to we wszystkich klasach. A LOT chciałby latać do stolicy Korei Południowej nie tylko z Warszawy, ale także z Budapesztu. Strona koreańska jednak twardo broni interesów narodowego przewoźnika, Korean Air, który lata już do Frankfurtu, Wiednia i Pragi.
Jeszcze w grudniu 2018 roku IATA miała znakomite prognozy dla branży lotniczej i przewidywała globalny zysk przewoźników w wysokości 35,5 mld dolarów.
W niedzielę, 2 czerwca, poznamy ich korektę ale już wiadomo, że będzie to korekta w dół. — No nie ma co ukrywać, że od ostatnich naszych prognoz doszło do wyraźnego pogorszenia sytuacji — mówi główny ekonomista IATA Brian Pearce.