Tak biją nas po kieszeni hotele i linie lotnicze

Dynamiczne ustalanie cen bije po kieszeni tych, którzy muszą skorzystać. O wzroście decydują komputery.

Publikacja: 21.06.2017 15:41

Tak biją nas po kieszeni hotele i linie lotnicze

Foto: Bloomberg

Kiedy w zeszłym miesiącu padł system British Airways i tysiące pasażerów zetknęło się z sytuacją, w której odwołano lub opóźniono im loty, ceny noclegów w niektórych miastach skoczyły sześciokrotnie w górę. Tak działa dynamiczne ustalanie cen (surge pricing). Sieci hotelowe, firmy turystyczne i linie lotnicze stosują tę technikę od dawna, ale warto przyjrzeć się szczegółowo, jak to działa.

Przede wszystkim, wzrost cen nie jest tak całkiem niesprawiedliwy. Ceny rosną bowiem przede wszystkim w zależności od popytu. Owszem, bije to klienta po kieszeni, ale dokładnie wtedy, gdy firmy te mogą sobie na to pozwolić. Linie lotnicze, większość sieci hotelowych (a także pośrednicy) itp. korzystają bowiem z wyrafinowanych już systemów oceniających zapotrzebowanie i uruchamiających podwyżki cen, gdy liczba zapytań i rezerwacji rośnie. Anonimowy informator „Daily Mail" powiedział, że są przypadki, w których hotelowe systemy są tak czułe, że ceny rosną o 10 procent już wtedy, gdy liczba rezerwacji w sezonie jest o 5 (słownie pięć) większa niż statystycznie w danym okresie albo rosną o kilka procent z każdą dokonaną rezerwacją.

Tylko 99 zł za rok.
Czytaj o tym, co dla Ciebie ważne.

Sprawdzaj z nami, jak zmienia się świat i co dzieje się w kraju. Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia, historia i psychologia w jednym miejscu.
Transport
Pilot wywołał pożar w samolocie British Airways, bo pomylił lewą rękę z prawą
Transport
Wojna lotnicza? Bruksela grozi cłami Boeingowi
Transport
Uber ma kłopoty. Wyniki rozczarowały, najniższy wzrost od czasów pandemii
Transport
Donald Trump nie da pieniędzy na szybką kolej w Kalifornii
Transport
Konflikt Indii z Pakistanem. Mnóstwo lotów odwołanych bądź wydłużonych
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem