Dym unosi się nad miejscem katastrofy samolotu pasażerskiego An-24 linii Angara Airlines w pobliżu Tyndy w obwodzie amurskim w Rosji. Płonący kadłub samolotu, pochodzącego z czasów ZSRR i mającego prawie 50 lat, został zauważony przez śmigłowiec, a ekipy ratunkowe pospieszyły na miejsce zdarzenia, pisze agencja Reutera.
Czytaj więcej
Incydenty w rosyjskiej przestrzeni powietrznej, powtarzające się wstrzymanie ruchu i zamknięte lo...
Szczątki samolotu płoną w rosyjskiej tajdze
Numer rejestracyjny maszyny wskazywał, że została wyprodukowana w 1976 roku w Kijowie i była obsługiwana przez lokalne syberyjskie linie lotnicze Angara. Rejs z Błagowieszczeńska do Tyndy odbywał się normalnie, zanim samolot nie zaczął podchodzić do lądowania w Tyndzie – 40-tysięcznym mieście w obwodzie amurskim, leżącym niedaleko granicy z Chinami. Z nieustalonych jeszcze przyczyn maszyna odleciała na drugi krąg. Wtedy samolot zniknął z radarów.
Według wstępnych danych rosyjskich na pokładzie znajdowało się 43 pasażerów, w tym pięcioro dzieci, oraz sześciu członków załogi, poinformował gubernator obwodu Wasilij Orłow. Szczątki samolotu znaleziono na górskim zboczu około 15 km od Tyndy, podała agencja Interfax, cytując funkcjonariuszy służb ratunkowych. Ze względu na to, że maszyna spadła na zupełnym bezludziu w gęstym lesie: „Ratownicy nadal docierają na miejsce wypadku”.
Władze ogłosiły wszczęcie śledztwa w sprawie katastrofy. Możliwe są dwie przyczyny – usterka techniczna i błąd ludzki. Rzecznik Kremla zapewnił, że dyktator został poinformowany o katastrofie, a krewni ofiar otrzymają odszkodowania i pomoc państwa.