Zagraniczne samoloty miały pójść w odstawkę. Rosjanie przyznają: to się nie uda

Po inwazji na Ukrainę Rosjanie i wprowadzeniu zachodnich sankcji Rosjanie chcieli przestawić przemysł lotniczy na krajowe tory. Okazuje się, że jest to niewykonalne.

Publikacja: 15.07.2025 16:32

Zagraniczne samoloty miały pójść w odstawkę. Rosjanie przyznają: to się nie uda

Foto: Bloomberg

— Brakuje krajowych komponentów, które miałyby zastąpić zagraniczne. A o samowystarczalności nie może być mowy. Brakuje także sił fachowych, zwłaszcza inżynierów. I jest to bariera nie do pokonania. Pomimo daleko idących obietnic oficjalnych, pozostajemy daleko w tyle za harmonogramem osiągnięcia uniezależnienia się od zagranicy — przyznał w rozmowie z rosyjskimi mediami Anatolij Gajdanski, prezes prezes Aerocomposite, firmy zajmującej się produkcją komponentów lotniczych. Cytowany przez „Moscow Times”.

— Doskonale znana jest także największa bolączka. Chodzi o komponenty elektroniczne. Tutaj w ogóle nie może być mowy o jakimkolwiek zaspokojeniu popytu. To wielki problem — przyznał Gajdanski.

Rosyjski przemysł miał szybko znaleźć alternatywę dla zachodnich technologii. To mrzonka

O lotniczej samowystarczalności rosyjskie władze mówiły już w 2022 roku. Wtedy, po rosyjskiej inwazji na Ukrainę Boeing i Airbus odcięły dostawy. Rosjanie zapowiadali wówczas, że doskonale sobie dadzą radę i są w stanie wyprodukować praktycznie wszystko sami. Szybko jednak okazało się, że mimo posiadanych wzorów nie jest to takie proste. Wtedy ruszył szmugiel za pośrednictwem „przyjaznych” krajów, przede wszystkim Kazachstanu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz Turcji, a także np. Gabonu.

Wartość nielegalnego importu przekroczyła już miliard dolarów. dolarów. — W tym imporcie dominują właśnie instalacje elektryczne. Nasze firmy nie są w stanie ich wyprodukować. Musimy więc polegać na wsparciu przyjaznych krajów. Oczywiście robimy wszystko, aby wykorzystać zagraniczne komponenty, które certyfikujemy w Rosji. Ale to nie wystarcza — przyznał prezes Aerocomposite.

I nie ukrywał, że obecna sytuacja wynika nie tylko z niedogodności spowodowanych sankcjami, ale także z powodu dekad niedoinwestowania branży oraz dramatycznego spadku liczby wykształconych kadr po rozpadzie Związku Radzieckiego. — Niestety jest tak, że jakość kształcenia na rosyjskich uczelniach znacznie pogorszyła się w ostatnich latach — dodał.

Reklama
Reklama

Krajowe samoloty miały być tak samo dobre, za to tańsze. To też się nie udało

Konieczność posiłkowania się nielegalnie pozyskiwanymi (czyli droższymi) komponentami, braki wykształconej siły roboczej oraz niedostatki krajowego przemysłu spowodowały, że od 2022 roku samoloty produkowane w Rosji podrożały o 45 do nawet 70 proc.

Rząd w Moskwie próbował te koszty obniżyć, przywracając produkcję takich maszyn, jak Tupolew Tu-214 i przyspieszając program budowy Suchoja. Tyle że lokalni dostawcy nie są w stanie wywiązać się z zamówień, a zamiast przyspieszenia, jest spowolnienie.

W tej sytuacji nawet Aerofłot i Rossija musiały głęboko zrewidować swoje plany flotowe. Jak niedawno ujawnił prezes Grupy Aerofłotu, Siergiej Aleksandrowski i Aerofłot i Rossija zmniejszyły zamówienia na MC-21, a całkowicie zrezygnowały z dostaw suchojów. Aerofłot oczekuje teraz dostaw 18 samolotów do końca tej dekady, wobec 200, jakie zamówił i których oczekiwał wcześniej. We flocie największej rosyjskiej grupy lotniczej jest w tej chwili 349 maszyn, w tym 59 szerokokadłubowych zachodniej produkcji, 212 wąskokadłubowych — głównie airbusy i boeingi oraz 78 Superjetów 100, jakie latają dla Rossii.

Aerofłot odbierze tylko co 20. zamówiony rosyjski  samolot. A nawet mniej

We wrześniu 2022 roku Aerofłot i rosyjska United Aircraft Corporation podpisały, umowę na dostawę 339 samolotów wyprodukowanych w Rosji. Miało to być 210 MC-21, 89 SSJ100 oraz 20 tupolewów Tu-214.

Siergiej Aleksandrowskij przyznał, że z tej umowy potwierdził zainteresowanie tylko 18 MC-21. A reszta umowy ma być renegocjowana. Prezes Grupy Aerofłotu przyznał także, że jego linie nie planują już operowania superjetami i pozostaną przy ograniczonej liczbie MC-21. Natomiast również należąca do grupy niskokosztowa Pobieda pozostanie przy boeingach.

Aleksandrowski kategorycznie odrzucił możliwości włączenia do floty tupolewów Tu-214. Uznał je za nieekonomiczne i nieefektywne, zwłaszcza, że producentowi nie udało się ograniczyć załogi kokpitu do dwóch pilotów. Jak na razie musi znajdować się tam także inżynier nadzorujący aparaturę. — Z ekonomicznego punktu widzenia dla nas taki wariant jest nie do zaakceptowania — powiedział Aleksandrowski.

— Brakuje krajowych komponentów, które miałyby zastąpić zagraniczne. A o samowystarczalności nie może być mowy. Brakuje także sił fachowych, zwłaszcza inżynierów. I jest to bariera nie do pokonania. Pomimo daleko idących obietnic oficjalnych, pozostajemy daleko w tyle za harmonogramem osiągnięcia uniezależnienia się od zagranicy — przyznał w rozmowie z rosyjskimi mediami Anatolij Gajdanski, prezes prezes Aerocomposite, firmy zajmującej się produkcją komponentów lotniczych. Cytowany przez „Moscow Times”.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Transport
Drastyczna decyzja Wizz Aira. Żegnajcie Emiraty. Teraz Europa Środkowa będzie najważniejsza
Transport
Ryanair przeprosił się z Modlinem. W tle groźni rywale
Transport
Rosyjska lotnicza ruletka. Przestrzeń powietrzna coraz bardziej niebezpieczna
Transport
LOT wycenił koszty powrotu na Ukrainę. To wydatek setek milionów dolarów
Transport
United Airlines znów będzie latać do Izraela. Europejskie linie jeszcze czekają
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama