W piątek Sejm znowelizował ustawę o drogach publicznych. Przeniósł zadania związane z poborem opłat z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad do Głównego Inspektora Transportu Drogowego. To zmiana dotychczasowych planów. W czwartek minie bowiem rok od ogłoszenia przetargu na nowy Krajowy System Poboru Opłat, mający wprowadzić system elektronicznego myta w listopadzie 2018 r.
Wtedy kończy się kontrakt z firmą Kapsch, operatorem obecnego systemu viaToll. Umowa z nowym operatorem miała być podpisana najpóźniej na przełomie grudnia i stycznia, by dać mu czas na budowę i przetestowanie nowego systemu. Jak będzie teraz – nie wiadomo.
Bez doświadczenia
Mnożą się za to wątpliwości co do sensu takiej zmiany. Według Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa ma ona przynieść optymalizację kosztów i wzmocnienie nadzoru nad poborem opłat. – Dzięki przejęciu pełnej kontroli nad KSPO przez administrację państwową ułatwione będzie ewentualne dokonywanie szybkich zmian w systemie – twierdzi resort. Przedstawiciele branży drogownictwa są jednak mocno sceptyczni. Zdaniem Barbary Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, o ile sam pomysł wpisujący się w działania mające uszczelniać wszelkie wpływy do budżetu państwa nie jest zły, o tyle na zrealizowanie go brakuje czasu. – Kolejny problem to obecne niedostatki kadrowe w GITD – podkreśla Dzieciuchowicz.
Według Zbigniewa Kotlarka, byłego szefa GDDKiA, obecnie prezesa Polskiego Kongresu Drogowego, GITD nie ma ani doświadczenia, ani odpowiedniego przygotowania do zarządzania poborem opłat na drogach. – To nie jest zadanie dla kasjera. W tego rodzaju przedsięwzięciu istnieje tak wiele ryzyk, że trzeba być doświadczonym operatorem, by przewidzieć potencjalne zagrożenia i uporać się z rozwiązaniem problemów – mówi Kotlarek. Jego zdaniem obawy może budzić także sam proces przekazania dotychczasowych zadań GDDKiA do GITD. – Tego nie da się zrobić płynnie. Mogą być opóźnienia, a to grozi wstrzymaniem poboru opłat i zmniejszeniem wpływów do budżetu – ostrzega Kotlarek. Średnio dzienne wpływy z viaToll wynoszą ok. 5 mln zł. Takie zagrożenie widzi także Instytut Staszica, niezależny think tank zajmujący się kwestiami społecznymi.