W pierwszych dwóch rundach Świątek wygrywała 6:4, 6:0, więc też się specjalnie nie namęczyła, ale to co zrobiła w sobotę, pokazało jej siłę. Tak jednostronne spotkania w III rundzie turnieju wielkoszlemowego zdarzają się niezwykle rzadko, w końcu na ogół nie docierają tam przypadkowi tenisiści.
Tym razem wyglądało to inaczej, a rywalka Świątek chyba nie udźwignęła stawki spotkania. Dla Chinki (80. WTA) mecz z Igą Świątek na tym etapie French Open to życiowe osiągnięcie i wyglądało, jakby stawka pojedynku i rywalka po drugiej stronie siatki kompletnie ją przytłoczyły. Polka bezwzględnie to wykorzystała.
Czytaj więcej
Hubert Hurkacz przegrał z Juanem Pablo Varillasem 6:3, 3:6, 6:7(3), 6:4, 2:6 i odpadł z Roland Garros. Obaj panowie zagrali w tegorocznym turnieju po piętnaście setów. Peruwiańczyk w nagrodę zmierzy się teraz z Serbem Novakiem Djokoviciem.
Świątek nie musiała się specjalnie wysilać, a i tak po około 25 minutach pojedynku miała już wygranego pierwszego seta. Jej rywalka popełniła w tej partii aż 13 niewymuszonych błędów (przy sześciu Polki) i miała tylko dwa winnery.
Jeśli ktoś liczył na to, że w drugim secie Chinka się otrząśnie i stawi jakikolwiek opór, to srodze się rozczarował. W pierwszych czterech gemach Świątek straciła ledwie punkt, więc nic dziwnego, że publiczność krzyczała z radości, gdy Wang zdobyła punkt w piątym gemie. Nic to jednak nie zmieniło. Polka wygrała kolejne gemy i mogła zejść do szatni. Teraz przed Świątek konfrontacja z wygraną z pary Bianca Andreescu - Łesia Curenko.