Finał z Tunezyjką Ons Jabeur wygrała 6:2, 7:6 (7-5). Nie był to triumfalny pochód od jednej zwycięskiej piłki do drugiej, choć oba sety, przynajmniej na początku, zapowiadały taki scenariusz. To był jednak mecz, w którym zobaczyliśmy Igę opanowaną, dojrzałą, taką, która znakomicie daje sobie radę z presją okoliczności, wagą wydarzenia i chwilowymi niepowodzeniami. A także z amerykańską publicznością, która chwilami przekraczała granice kibicowskiej arogancji i braku kultury.
Przekonanie, że spryt i ambicja Ons Jabeur zrekompensują zalety tenisa Polki się nie spełniło. Iga była szybsza, bardziej skupiona, nie grała od przypływu do przypływu bojowości.
„Naprzód kochanie”
Jej rywalka zrywała się niekiedy do wspaniałych akcji, ale tym wzlotom towarzyszyły chwile zwątpienia. Nie uspokajały Ons okrzyki widzów, którzy może z chęci wydłużenia emocji wyraźnie wspierali ją przez większość spotkania. Nie działał żywy talizman w osobie Arantxy Sanchez-Vicario ubranej w podkoszulek z napisem „Yalla Habibi” (w wolnym tłumaczeniu: „Naprzód, kochanie”) oraz pozostała grupa wsparcia w identycznych koszulkach w loży.
US Open
2022 – finały
Kobiety: I. Świątek (Polska, 1) – O. Jabeur (Tunezja, 5) 6:2, 7:6 (7-5).
Debel mężczyzn: R. Ram, J. Salisbury (USA, W. Brytania, 1) – W. Koolhof, N. Skupski (Holandia, W. Brytania, 2) 7:6 (7-4), 7:5.
Mikst: S. Sanders, J. Peers (Australia, 4) – K. Flipkens, E. Roger-Vasselin (Belgia, Francja) 4:6, 6:4, 10-7.
Juniorki: A. Eala (Filipiny, 10) – L. Havlickova (Czechy, 2) 6:2, 6:4.
Juniorzy: M. Landaluce (Hiszpania, 5) – G. Bailly (Belgia, 2) 7:6 (7-3), 5:7, 6:2.
Wszystko, co Jabeur mogła zrobić, to wygrać kilka długich wymian, odrobić stratę przełamania w drugim secie od stanu 2:4 do 4:4, zagrozić Polce raz i drugi w końcówce seta i tie-breaka (prowadziła w nim 5-4 i serwowała), a po porażce powiedzieć parę słów o tym, że jeszcze przyjdzie do Nowego Jorku po zwycięstwo.