Henryk VIII żenił się aż sześć razy, doczekał się też legalnego sukcesora — Edwarda VI. Nie on jednak, tylko właśnie córka z małżeństwa z Anną Boleyn triumfalnie weszła do historii Anglii i świata jako Elżbieta I. Znakomity serial, zrealizowany z iście hollywoodzkim rozmachem — za 150 milionów dolarów — swoją premierę w Ameryce miał wiosną 2007 r. Pomysłodawcą, scenarzystą i producentem wykonawczym był Michael Hearst, reżyserii podjął się Stephen Shill.
W głównych rolach wystąpiły gwiazdy: Jonathan Rhys-Meyers (Henryk VIII), znany m.in. z „Wszystko gra” Woody’ego Allena, a także Sam Neill (kardynał Wolsey) i Jeremy Northam (sir Tomasz More). W postać ponętnej Anny Boleyn wcieliła się Natalie Dormer, Katarzynę Aragońską, pierwszą żonę króla, zagrała Maria Doyle Kennedy.
„Dynastia Tudorów” koncentruje się na wczesnym, stosunkowo mało wyeksploatowanym przez kino i literaturę, okresie panowania Henryka VIII. Trzeba bowiem pamiętać, że właśnie tego władcę szczególnie upodobali sobie reżyserzy — jako bohater w rolach pierwszo- albo drugoplanowych pojawiał się w filmach i serialach już ponad 40 razy!
Najnowsze wcielenie monarchy na pewno podbije serca zwłaszcza damskiej części widowni, wszak ma twarz zabójczo przystojnego Jonathana Rhysa-Meyersa.
— Chciałem napisać scenariusz nowoczesny w wymowie, który nie byłby kostyczną rekonstrukcją wydarzeń historycznych — mówi Michael Hearst. — Obsadzenie Rhysa-Meyersa w roli Henryka może się wydawać zaskakującą decyzją, ale tylko dlatego, że nic nie wiemy o młodości króla. Zły, otyły monarcha to utrwalony stereotyp. Nasz serial wyłamuje się z tego nurtu, bo jesteśmy przekonani, że Henryk to nie portret historyczny, lecz człowiek z krwi i kości.