Film w reżyserii Frédérica Forestiera i Thomasa Langmanna jest słabszy niż poprzednie rysunkowe i aktorskie opowieści o Asteriksie (m.in. „Asterix i Obelix kontra Cezar”, „Asterix i Obelix: Misja Kleopatra”), choć pod jednym względem robi piorunujące wrażenie. Francuzi postanowili udowodnić, że nie są gorsi od Hollywood. Na realizację „Asteriksa na olimpiadzie” wydali bajońską sumę... 80 milionów euro. Niewiele filmów może pochwalić się podobnym budżetem. Warto zobaczyć, na co poszły takie pieniądze.
Na miejsce realizacji wybrano studia filmowe w hiszpańskim Alicante. W nadmorskim plenerze wybudowano imponujące dekoracje, m.in. największą konstrukcję stworzoną na potrzeby kina francuskiego – makietę stadionu olimpijskiego, na której w szranki stają Brutus i dzielni Galowie. Stworzenie scenografii powierzono Aline Bonetto, znanej z pracy na planie filmów Jeana-Pierre’a Jeuneta „Delikatessen”, „Amelia” i „Bardzo długie zaręczyny”. Autorem zdjęć jest Thierry Arbogast, stały współpracownik Luca Bessona.
Niestety, można odnieść wrażenie, że twórców interesował niemal wyłącznie rozmach familijnej opowieści. Do scenariusza się nie przyłożyli. Fabuła jest rozwlekła, a przede wszystkim pozbawiona – tak charakterystycznego dla komiksów o przygodach Asteriksa – humoru. Rene Goscinny i Albert Uderzo prowadzili inteligentną grę z czytelnikiem, pełną cytatów, nawiązań do kultury popularnej. Ośmieszali również francuski szowinizm, regionalne stereotypy. W tej wielopoziomowej konstrukcji każdy czytelnik, bez względu na wiek, mógł znaleźć coś dla siebie. Tymczasem żartom na ekranie brak wyrafinowania, zdarzają się też takie, które przekraczają granice dobrego smaku.
Oklaski należą się natomiast autorom polskiej wersji językowej. Zwłaszcza Borysowi Szycowi i Danielowi Olbrychskiemu. Pierwszy użyczył głosu Brutusowi. Drugi zdubbingował Juliusza Cezara, którego w oryginale zagrał sam Alain Delon. Sceny ich rozmów należą do najlepszych w filmie.
Dla miłośników sportu twórcy przewidzieli kilka smaczków. Na olimpijskiej arenie pojawiają się bowiem: powożący rydwanem wielokrotny mistrz świata w Formule 1 – Michael Schumacher oraz legenda francuskiego futbolu – Zinedine Zidane.