Witkacy i widma katastrofy

Jerzy Grzegorzewski, wielki wizjoner teatru, podsumował tym spektaklem swoją przygodę z twórczością Witkacego. Wyreżyserował go w 1992 roku, telewizyjną wersję zarejestrowano sześć lat później.

Publikacja: 15.10.2009 14:18

Witkacy i widma katastrofy

Foto: PAT

Żadna rejestracja telewizyjna nie jest w stanie oddać rozmachu plastycznych wizji Jerzego Grzegorzewskiego. Na szklanym ekranie tracą one swą wielowymiarowość. Ale nawet na małym ekranie mogą być frapujące.

Tak jest właśnie ze spektaklem „Tak zwana ludzkość w obłędzie”. Mając w pamięci wcześniejszą przygodę z twórczością Stanisława Ignacego Witkiewicza: „Demoniczny nadkabaret”, „Szewców” oraz „Onych” wybitny reżyser podjął się próby rekonstrukcji ostatniej, zaginionej sztuki tego autora. Witkacy zaproponował tytuł, pozostawił też kilka dat dotyczących powstania sztuki. Spektakl powstał więc z przeczuć i, jak zwykle, wielkiej wyobraźni reżysera.

Grzegorzewski wykorzystał fragmenty „Onych” i „Szewców” które uzupełnił fragmentami „Nienasycenia”. W przedstawieniu na pierwszy plan wysuwają się dwa tematy. Po pierwsze wieszczona w całej twórczości Witkacego katastrofa, która zniszczy kulturę i sztukę. Po drugie – zwątpienie w możliwość istnienia jakiegokolwiek indywidualizmu twórczego, wobec postępującego „zaniku uczuć metafizycznych” i triumfalnego pochodu „Absolutnego Automatyzmu”.

Ludzkość boi się samej siebie, wariuje jako zbiorowość – jednostki to wiedzą, ale są bezradne. Kalikst Jacka Romanowskiego mówi „Jestem sam i absolutnie nie wiem, po pierwsze, kim jestem, po drugie – po co jestem. Jest jeszcze jedno pytanie: jak? Ale kiedy dwa pierwsze są bez odpowiedzi – wszystko jedno jak”. Cały spektakl rozgrywa się w konwencji starego kabaretu, w którym kwestie poważne i zasadnicze mieszają się ze zwykłymi idiotyzmami. Aby ukazać zanik indywidualności w sztuce Grzegorzewski wprowadza na scenę cały chór Witkacych, którzy zachowują się jak rewelersi.

W obsadzie plejada gwiazd Starego Teatru z Anną Dymną, Dorotą Pomykałą oraz Jerzym Trelą, Janem Nowickim i Jerzym Bińczyckim.

[i]Tak zwana ludzkość w obłędzie | 20.00 | tvp kultura | WTOREK[/i]

Żadna rejestracja telewizyjna nie jest w stanie oddać rozmachu plastycznych wizji Jerzego Grzegorzewskiego. Na szklanym ekranie tracą one swą wielowymiarowość. Ale nawet na małym ekranie mogą być frapujące.

Tak jest właśnie ze spektaklem „Tak zwana ludzkość w obłędzie”. Mając w pamięci wcześniejszą przygodę z twórczością Stanisława Ignacego Witkiewicza: „Demoniczny nadkabaret”, „Szewców” oraz „Onych” wybitny reżyser podjął się próby rekonstrukcji ostatniej, zaginionej sztuki tego autora. Witkacy zaproponował tytuł, pozostawił też kilka dat dotyczących powstania sztuki. Spektakl powstał więc z przeczuć i, jak zwykle, wielkiej wyobraźni reżysera.

Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu