Diana Vreeland była pierwszą w historii redaktorką działu mody "Harper's Bazaar", a także naczelną "Voque". Przez 40 lat tworzyła modę. Jej wizjonerskie prezentowanie kreacji, wyszukiwanie modelek i niezwykłych miejsc sesji – podziwiali wszyscy. I trzeba tu dodać, że owa dyktatorka mody nie miała wykształcenia poświadczonego jakimkolwiek papierowym certyfikatem.
"Styl jest wszystkim. Bez niego jest się niczym" – twierdziła Diana Vreeland, a przekonanie owo towarzyszyło jej od najmłodszych lat. Urodzona w 1903 roku w Paryżu w amerykańsko-brytyjskiej rodzinie salonowych bywalców, rosła otoczona pięknem. Słynny Diagilew i nie mniej ubóstwiany Niżyński byli częstymi gośćmi w domu jej rodziców. Paryż był dla niej – jak wspomina w filmie – rodzajem teatru dla kobiet.
Była i łyżka dziegciu, bo Diana, starsza z sióstr, traktowana była przez swoją matkę jak brzydkie kaczątko. Zapewne dlatego, szybko podjęła decyzję, że zostanie najpopularniejszą dziewczyną na świecie. Kiedy jako 10-latka zamieszkała z rodzicami w Nowym Jorku, mieli z nią nie lada kłopot, bo w żadnej szkole nie mogła zagrzać miejsca. Twierdziła że nie nauczyła się tam niczego, a jej uniwersytetem był świat. Spodobało się jej jedynie w szkole rosyjskiej, w której uczyła się tańca.
Jako nastolatka szalała w Haarlemie i cieszyła się nie najlepszą opinią łatwej dziewczyny – do czego przyznaje się w jednym z wywiadów. W 1924 roku poznała męża i od tamtego czasu wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, bo taka jej się przydarzyła. Przeprowadzili się do Londynu. Tam przez jakiś czas prowadziła „sklepik z nocną bielizną". Trzy koszule zamówiła u niej Wallis Simpson na romantyczne randki z królem Edwardem, który niedługo później abdykował.