Pierwsza ekranizacja powstała już w 1907 roku. Film trwał zaledwie kilkanaście minut, a spadkobiercy Wallace’a pozwali twórców za naruszenie praw autorskich. Druga z 1925 roku stała się przebojem epoki kina niemego. Ale dopiero trzecia – już w erze dźwiękowej – przeszła do historii jako jeden z najlepszych filmów wszech czasów. „Ben Hur” Williama Wylera zdobył 11 Oscarów i do dziś zachwyca sekwencją wyścigu rydwanów.
Pokazywana w Czwórce rysunkowa wersja powieści Wallace’a z 2003 roku nie oferuje takich atrakcji. Twórcom zależało przede wszystkim na wierności wobec oryginału. Dlatego oprócz opowieści o miłości i przyjaźni, skupiają się na kwestiach wiary i przebaczenia. Wątek historii Jezusa odgrywa tu większą rolę niż w poprzednich adaptacjach.
Ben Hur zostaje zdradzony przez swojego wieloletniego przyjaciela Messalę, rzymskiego centuriona. Sam trafia na galerę, a jego rodzina do lochów. Żyje pragnieniem zemsty. Zmieni się, gdy odkryje nauki Jezusa i zrozumie sens Jego cierpienia. Kwestie wiary zostały ujęte tu w taki sposób, aby były przystępne dla dzieci.
Głosu Ben Hurowi użyczył Charlton Heston, który kreował tę postać przed laty u Wylera. Jest on także narratorem i pojawia się na krótko przed kamerą
– na początku i na końcu filmu. To był jeden z ostatnich występów słynnego aktora. Zmarł w 2008 roku w wieku 85 lat.