Kropka groźna jak sztylet

Nie ma co ukrywać, dobrze czuję się w klimacie przegranej – mówi Janusz Głowacki w znakomitym filmie „Depresja mon amour”. Dramaturg, która uważa, że nie ma nic bardziej zabawnego od tragedii, a prawdę o rozpaczy może przekazać tylko komedia, opowiada o swoim życiu i oprowadza po ważnych dla siebie miejscach w Europie i Ameryce

Publikacja: 11.12.2008 09:01

Kropka groźna jak sztylet

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Ważne miejsce w dokumencie Roberta Leśniewskiego i Rafała Mierzejewskiego zajmuje wspomnienie o matce pisarza, Helenie Głowackiej, redaktorce z wydawnictwa Czytelnik. – Jako dziecko wierzyłem, że ma moc oddziaływania na świat zwierząt – wspomina dramaturg. – Powiedziała na przykład, że może zamienić mnie w lwa, ale nie jest pewna, czy uda jej się to potem odkręcić. Nie wiedziałem, co o tym myśleć. Tak nabrałem wątpliwości, które towarzyszą mi do dziś.

To matka była pierwszą recenzentką opowiadań Głowackiego. Autor „Ostatniego ciecia” wyjaśnia, że bardzo lubi dyktować swoje teksty, bo przypomina to formę próby w teatrze. Dyktował także matce, która czasem odmawiała współpracy. – Mówiła: „Bardzo cię Janku przepraszam, ale tego nie napiszę” – uśmiecha się Głowacki. – Wtedy błagałem: „Mamo, ale ja cię tak proszę”. Pozostawała nieugięta.

Teraz Głowackiemu także zdarza się pisać odręcznie. Jego zdaniem rację miał Babel, który powiedział, że żaden sztylet nie wchodzi tak głęboko w ciało jak dobrze postawiona kropka. Twórcy filmu – Robert Leśniewski i Rafał Mierzejewski – podążają za pisarzem do Nowego Jorku. Bohater wspomina, że po raz pierwszy znalazł się tam jako stypendysta. – Coppoli podsunąłem niemieckie wydanie którejś z moich książek – opowiada Głowacki. – Wyjaśnił, że teksty po niemiecku przyjmuje tylko od laureatów Nobla.

Nowy Jork nie był już taki sam, gdy przyleciał tam po raz drugi, tym razem jako emigrant. Okazało się bowiem, że emigrant to ktoś, kto stracił wszystko prócz akcentu. Pisarzowi pomógł Arthur Miller – po jego rekomendacji sztukę „Kopciuch” wystawił Joe Papp. – To była gra o wszystko – podkreśla Głowacki. – Wiedziałem, że drugiej takiej szansy nie dostanę.

Udało się. Sukcesy w Stanach odniosły jeszcze „Polowanie na karaluchy”, „Antygona w Nowym Jorku” i „Czwarta siostra”. Później sztuki te grano z powodzeniem na Tajwanie, w Rosji i Hiszpanii.

Film „Depresja mon amour” poprowadzony został w świetnym tempie. Odwiedzamy warszawskie i nowojorskie mieszkania dramaturga, wybieramy się z nim na premierę do Kijowa i wieczór autorski do Moskwy. Dla swej opowieści twórcy potrafili znaleźć odpowiedni ton – zarówno wtedy, gdy przytaczają anegdoty z warszawskiego SPATiF-u, jak też gdy wspominają atak z 11 września 2001 roku. Znakomitą oprawę muzyczną stworzyła Olena Leonenko.

[i]Depresja mon amour

23.15 | TVP 2 | niedziela[/i]

Ważne miejsce w dokumencie Roberta Leśniewskiego i Rafała Mierzejewskiego zajmuje wspomnienie o matce pisarza, Helenie Głowackiej, redaktorce z wydawnictwa Czytelnik. – Jako dziecko wierzyłem, że ma moc oddziaływania na świat zwierząt – wspomina dramaturg. – Powiedziała na przykład, że może zamienić mnie w lwa, ale nie jest pewna, czy uda jej się to potem odkręcić. Nie wiedziałem, co o tym myśleć. Tak nabrałem wątpliwości, które towarzyszą mi do dziś.

Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu