„Zazdrość na trzy faksy" napisała Esther Vilar, coraz modniejsza w Polsce autorka m.in, „Amerykańskiej papieżycy" oraz „Królowej i Szekspira", powieściopisarka i twórczyni dramatów z pogranicza filozofii, socjologii i etyki. Pierwszym jej wielkim sukcesem był trzytomowy cykl esejów „Tresowany mężczyzna", „Płeć poligamiczna" oraz „Koniec tresury".

Vilar uważa, że teatr powinien „albo zmuszać do płaczu, albo do śmiechu". „Zazdrość" umiejętnie łączy obie cechy. Oto jesteśmy świadkami, jak trzy kobiety rywalizują o względy mężczyzny. Żona, wzięta pani prawnik Helena Stawiska (Janda) traci go na rzecz młodszej o 14 lat konkurentki z tego samego apartamentowca. 36-letnia architekt Kama Stern (Dorota Segda) nie nacieszy się nim długo. Mężczyzna zmieni piętro, by paść w objęcia 24-letniej Inki Rudnik (Maria Seweryn), studentki hinduistyki i instruktorki jogi.

We wcześniejszych inscenizacjach utworu bohaterki nigdy się ze sobą nie zetknęły, tylko wymieniały myśli za pomocą faksów. Krystyna Janda postanowiła pójść w kierunku cierpkiej komedii obyczajowej. Nie tylko wszystkie panie wypłakują nawzajem swoje krzywdy, ale też obiekt westchnień przybrał jak najbardziej materialny wymiar Jana Englerta.

Zazdrość | 22.05 | tvp 1 | PONIEDZIAŁEK