Ten najeżony wulgaryzmami, prowokacyjnymi cytatami i trawestacjami zakorzenionych w polskiej kulturze haseł tekst jest nie tyle próbą stworzenia obrazu współczesnej Polski, ile raczej ujawnienia tych cech, które narodowa tradycja nakazuje głęboko ukrywać. Na scenie panują zatem ksenofobia, antysemityzm, wulgarność, fałsz i kłamliwa polityka historyczna.
Do pokazywania zdegradowanej i zdemontowanej polskości służą Demirskiemu postaci-symbole: Generał, Gwiazdka, Staruszka, Biskup czy Wanda. W nieuporządkowany i chaotyczny sposób opowiadają one polską historię ostatniego półwiecza. Ubrana w suknię ślubną Gwiazdka to prowincjonalna piękność, która marząc o wielkiej karierze, mówi z rozrzewnieniem, że „tylko w Warszawie jest prawdziwy teatr i wyższa kultura”. Obok niej pojawia się obwieszony odznaczeniami Generał w ciemnych okularach (w domyśle Wojciech Jaruzelski), nieustannie próbujący dokonać rehabilitacji PRL, czy homoseksualny purpurat (w domyśle arcybiskup Paetz). Postaci te są jak upiory, metodycznie ukazujące nasze najgorsze narodowe cechy.
W wałbrzyskim spektaklu nachalna konkretność miesza się z subtelnym oniryzmem, dosłowność z uniwersalnością, ton serio z tonem buffo. Sceniczna klownada Strzępki i Demirskiego, w której biorą udział narodowe duchy, mimo rewiowego charakteru ma gorzki posmak.
O wałbrzyskim przedstawieniu Łukasz Drewniak pisał w „Przekroju”, że „jest seansem nienawiści do polskiego kołtuna – czarnego i czerwonego. Nie przypadkiem wśród obśmianych świętoszków i kłamców pojawiają się postaci z pierwszych stron gazet. Dokopując im na równi z tłumem anonimowych obywateli III i IV RP, Demirski całkiem serio pyta o sens bycia Polakiem. I niezbędność przynależności do naszych codziennych rytuałów obłudy”.
Paweł Demirski, „Był sobie Polak, Polak, Polak i Diabeł, czyli w heroicznych walkach narodu polskiego wszystkie sztachety zostały zużyte”, reżyseria: Monika Strzępka, choreografia: Milena Czarnik, muzyka: