Celebrowany Czechow z drewnianego pudełka-pułapki

W programie do “Wujaszka Wani” Wienedikt Filsztyński apeluje o czułość dla jego bohaterów. Jednak widzowie, zamiast czułości, szybko czują zniecierpliwienie

Publikacja: 21.01.2009 07:22

W spektaklu jest obowiązkowy stół. Wokół niego energicznie przechadzają się aktorzy

W spektaklu jest obowiązkowy stół. Wokół niego energicznie przechadzają się aktorzy

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Właściwie wszystko wiadomo w momencie sięgnięcia po program. W nim mamy fragment szkicu Katarzyny Osińskiej o wystawieniach Czechowa przez Stanisławskiego. I informację, że oto mamy do czynienia z reżyserem, który współcześnie twórczo kontynuuje teatr Stanisławskiego.

Rzeczywiście, jest twórczo – widownia stoi na scenie. Przed widownią ustawiona jest z kolei drewniana zamknięta konstrukcja, w której jest miejsce dla obowiązkowego stołu z samowarem i filiżankami.

Są jeszcze drewniane ściany. Od czasu do czasu przejeżdżają w inne miejsce na scenie, dzieląc w ten sposób dom na pokoje, ale przede wszystkim niepokojąco się chwieją podczas licznych energicznych przechadzek aktorów.

Jeśli chodzi o czułość, to jakoś nie umiem jej w sobie znaleźć dla postaci stworzonych w Teatrze Polskim. Według Stanisławskiego, widzowie mieli przeglądać się w jego teatrze jak w podstawionym sobie lustrze. A w kim mają przejrzeć się widzowie w tym “Wujaszku Wani”? Nie bardzo wiadomo.

Czy w tytułowym bohaterze granym przez Mariusza Wojciechowskiego, który świadomość zmarnowanego życia wyraża, uprawiając marsze wokół stołu albo od ściany do ściany? Czy w Helenie Małgorzaty Lippman, której rola sprowadza się do majestatycznych przejść z kwiatami i stwarzania ogólnego pięknego wrażenia? Czy w Ilji Iliczu Tieleginie Dominika Łosia, który nie wiadomo dlaczego buduje postać zubożałego ziemianina, wyposażając go na zmianę w czkawkę lub bezdech?

Broni się Tomasz Borkowski jako Astrow. Ma w sobie chwilami całą bezczelność i rozpacz przegranego człowieka. Ale w innych postaciach nie ma życia. Jest niepotrzebna posągowość, uciekanie się do ogranych sztuczek, granie monologów do widowni irytująco podkreślające znaczenie tekstu. W Czechowie jest mądrość. W Czechowie celebrowanym – banał.

Wienedikt Filsztyński miał pomysł na wystawienie “Wujaszka Wani”. Uwięził bohaterów w drewnianej pułapce dosłownie zabitej deskami w finale. Widzom w pamięci zostaje tylko ta scena. Jak na czterogodzinne przedstawienie to stanowczo za mało.

“Wujaszek Wania”, Teatr Polski, ul. Karasia 2, rezerwacje tel. 022 826 79 92, kolejne spektakle: piątek, godz. 18, sobota – niedziela, godz. 17.

Właściwie wszystko wiadomo w momencie sięgnięcia po program. W nim mamy fragment szkicu Katarzyny Osińskiej o wystawieniach Czechowa przez Stanisławskiego. I informację, że oto mamy do czynienia z reżyserem, który współcześnie twórczo kontynuuje teatr Stanisławskiego.

Rzeczywiście, jest twórczo – widownia stoi na scenie. Przed widownią ustawiona jest z kolei drewniana zamknięta konstrukcja, w której jest miejsce dla obowiązkowego stołu z samowarem i filiżankami.

Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły