Międzynarodowa opowieść biblijna

Efektowne, choć tradycyjne widowisko zrealizowały cztery kraje za ćwierć miliona euro. Wymaga ono gwiazd w obsadzie, które polski teatr na szczęście znalazł

Publikacja: 06.04.2009 01:51

Edyta Kulczak przyjechała z Nowego Jorku do Wrocławia, by wystąpić jako Dalila

Edyta Kulczak przyjechała z Nowego Jorku do Wrocławia, by wystąpić jako Dalila

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

To pierwsza taka koprodukcja operowa, w której uczestniczy polski teatr. Współdzielenie się obowiązkami przy przygotowaniu inscenizacji pozwala zmniejszyć jej koszty co najmniej o 30 procent. Na świecie coraz więcej premier powstaje przy wspólnym finansowym wysiłku kilku teatrów lub festiwali.

Polskę do tej pory zagraniczni partnerzy traktowali inaczej. Agencje – głównie z Niemiec i Holandii – zamawiały inscenizacje, wskazując realizatorów, a gotowy produkt eksploatowały podczas objazdowego tournée. Pomysł drugi to wypożyczanie gotowych dekoracji i kostiumów. Inscenizacje Mariusza Trelińskiego jeździły zatem do Waszyngtonu i Los Angeles, a Opera Wrocławska użyczyła swój Mozartowski spektakl teatrowi w Bilbao.

Takie transakcje przynoszą wymierne korzyści, bo nikt nie daje dekoracji za darmo. Finansowo lepsze są jednak koprodukcje. Teatry wspólnie wówczas inwestują w inscenizację, która ma być pokazywana na kolejnych scenach. Na wystawienie „Samsona i Dalili” Camille’a Saint-Saensa ćwierć miliona euro wyłożyły opery w Bolonii, Liege i Wrocławiu oraz hiszpański festiwal w Santander. Po Włoszech i Hiszpanii przyszła pora na polską premierę. „Samson i Dalila” będzie grany u nas do końca sezonu. Pojedzie do Liege i Triestu, który później dołączył do tego grona i znów wróci do Wrocławia.

Koprodukcje muszą wszakże uwzględniać gusty różnej publiczności. Są jak tzw. formaty programów telewizyjnych sprzedawane stacjom wielu krajów. Skoro więc Włosi lubią barwne widowiska, w których od dynamicznej akcji bardziej liczą się stroje czy kostiumy, reżyser Michał Znaniecki musiał uwzględnić te oczekiwania.

Może gdyby koprodukcyjnym partnerem była jedna z awangardowych scen niemieckich, tytułowy bohater zamieniłby się w terrorystę, który za cenę własnej śmierci decyduje się zabić wrogów. Samson, który ginąc pod murami świątyni, likwiduje znienawidzonych Filistynów, jest przecież praprzodkiem dzisiejszych fundamentalistów.

W przedstawieniu Michała Znanieckiego zamiast odniesień do współczesności oglądamy efektowne obrazy. Te surowe, w tonacji czarno-białej, przedstawiają Żydów w niewoli. Wyuzdanie Filistynów oddają ostre barwy strojów (kostiumy Isabelle Comte). Spektakl ma zresztą narastające napięcie. Po oratoryjnym akcie I, następują dwie pełne namiętności sceny jak w tradycyjnym widowisku operowym, a najciekawszy wizualnie finał wieńczy efektowne zburzenie filistyńskiej świątyni.

Reżyser szanuje potęgę i urodę muzyki Saint-Saensa, zwłaszcza że w tym przedstawieniu jest czego słuchać. Dyrygent Chikara Imamura momentami potraktował dzieło może zbyt dostojnie, ale bardzo czujnie poprowadził orkiestrę.

W wielu koprodukcjach teatry angażują tych samych wykonawców. Nas jeszcze nie stać, by we Wrocławiu – tak jak we Włoszech i Hiszpanii – w Samsona wcielił się Jose Cura, ale potrafimy zaprosić nie gorszych, choć nie tak słynnych śpiewaków. Włoch Antonello Palombi brzmieniem głosu przypomina zresztą tego argentyńskiego tenora. Oryginalna ciemna barwa oraz niezwykła moc – to atuty Palombiego, gorzej bywa z niuansami interpretacyjnymi. Na szczęście Samson nie wymaga ich wielu, więc śpiew Włocha robi wrażenie. Jego partnerką była Polka z nowojorskiej Metropolitan Edyta Kulczak. Tam śpiewa mniejsze role, tu stała się pierwszoplanową bohaterką. Jej Dalila była zmysłowa i przewrotna, a Kulczak ma przy tym ładny mezzosopran, choć szkoda, że nie zawsze brzmi on równie efektownie. Równorzędnym partnerem dla gości ze świata okazał się zaś wyrazisty Mariusz Godlewski jako Arcykapłan boga Filistynów.

Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły