Dlatego przed niemiecką premierą „Dresdner Neueste Nachrichten” zastrzegał, że „Polacy – na własne życzenie – grają Gotów”, jakby zaniepokojony takim obrotem sprawy. Cytował też Wilfrieda Schultza, dyrektora drezdeńskiej sceny, zastanawiającego się, jak jego rodacy odbiorą to, że niemieccy aktorzy noszą T-shirty z żołnierzami Wehrmachtu przełamującymi szlaban na polskiej granicy. Jakie będą reakcje na muzyczny motyw „Bomby na Polskę” ze słowami: „Lecimy nad Wisłę i Wartę / lecimy nad polską ziemię / uderzymy mocno / nieprzyjacielską armię”. Co zrobi widownia podczas slapstickowej sceny, w której rzymskie „Ave” przypomina nazistowskie pozdrowienie.
Od polsko-niemieckiej tematyki uciekł „Saechsische Zeitung”. Cytował Wolfganga Michalka, odtwórcę tytułowej roli, dla którego sztuka opowiada o tym „co dzieje się z ludźmi, gdy wracają z wojny”. Titus Andronicus nie jest dla niego wodzem, który mógł po zwycięskiej kampanii z Gotami zostać cezarem, tylko „człowiekiem w średnim wieku po utracie pracy i rodziny”. Pominął fakt, że w finale jeden z Rzymian-Niemców pożera czarnoskóre dziecko, prowokacyjnie proponując rączkę noworodka widowni. Jakby chciał powiedzieć – tacy jesteśmy: pożremy i wchłoniemy wszystko! Jednocześnie Goci-Polacy są odesłani na dziki step, a mocna fraza prorokuje im taki sam koniec jak dinozaurom. Pogardliwie zostają potraktowani Żydzi i czarnoskórzy.
Może dlatego szef drezdeńskiej sceny uprzedzał Krzysztofa Mieszkowskiego, dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu, koproducenta, że przedstawienie może być wybuczane. Nie bez znaczenia jest to, że nową mitologię Drezna, zbombardowanego przez aliantów, tworzy martyrologia niewinnych, cywilnych ofiar. Chodząc po odbudowanej z ruin starówce, można zobaczyć starych postdederowskich przewodników pokazujących zdjęcia spalonych dzielnic, dziś imponująco zrekonstruowanych.
Piątkowa premiera rozwiała wszystkie obawy. Mieszczącą kilkaset osób widownię opuściło tylko kilka starszych osób, i to nie demonstracyjnie, a publiczność nagrodziła drezdeńsko-wrocławską produkcję długimi, mocnymi brawami. W momentach, kiedy pojawiały się satyryczne aluzje do hitlerowskiej przeszłości – śmiała się, gdy zaś padały ostre żarty na temat Polaków, milczała.