Niemcy chwalą polskiego reżysera

„Titus Andronicus” Jana Klaty o niemieckim imperializmie oraz polskim genie klęsk został świetnie przyjęty w Dreźnie

Publikacja: 30.09.2012 19:27

"Tytus Andronikus" w reżyserii Jana Klaty; zdjęcie z próby

"Tytus Andronikus" w reżyserii Jana Klaty; zdjęcie z próby

Foto: materiały prasowe

Korespondencja z Drezna



Współczesna interpretacja tragedii Szekspira oparta jest na odwołaniach do niemiecko-polskiej historii, w tym II wojny światowej, ale i współczesności Unii Europejskiej. Zwycięskimi Rzymianami są Niemcy, zaś przegrani Goci to Polacy.



Dlatego przed niemiecką premierą „Dresdner Neueste Nachrichten” zastrzegał, że „Polacy – na własne życzenie – grają Gotów”, jakby zaniepokojony takim obrotem sprawy. Cytował też Wilfrieda Schultza, dyrektora drezdeńskiej sceny, zastanawiającego się, jak jego rodacy odbiorą to, że niemieccy aktorzy noszą T-shirty z żołnierzami Wehrmachtu przełamującymi szlaban na polskiej granicy. Jakie będą reakcje na muzyczny motyw „Bomby na Polskę” ze słowami: „Lecimy nad Wisłę i Wartę / lecimy nad polską ziemię / uderzymy mocno / nieprzyjacielską armię”. Co zrobi widownia podczas slapstickowej sceny, w której rzymskie „Ave” przypomina nazistowskie pozdrowienie.

Od polsko-niemieckiej tematyki uciekł „Saechsische Zeitung”. Cytował Wolfganga Michalka, odtwórcę tytułowej roli, dla którego sztuka opowiada o tym „co dzieje się z ludźmi, gdy wracają z wojny”. Titus Andronicus nie jest dla niego wodzem, który mógł po zwycięskiej kampanii z Gotami zostać cezarem, tylko „człowiekiem w średnim wieku po utracie pracy i rodziny”. Pominął fakt, że w finale jeden z Rzymian-Niemców pożera czarnoskóre dziecko, prowokacyjnie proponując rączkę noworodka widowni. Jakby chciał powiedzieć – tacy jesteśmy: pożremy i wchłoniemy wszystko! Jednocześnie Goci-Polacy są odesłani na dziki step, a mocna fraza prorokuje im taki sam koniec jak dinozaurom. Pogardliwie zostają potraktowani Żydzi i czarnoskórzy.

Może dlatego szef drezdeńskiej sceny uprzedzał Krzysztofa Mieszkowskiego, dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu, koproducenta, że przedstawienie może być wybuczane. Nie bez znaczenia jest to, że nową mitologię Drezna, zbombardowanego przez aliantów, tworzy martyrologia niewinnych, cywilnych ofiar. Chodząc po odbudowanej z ruin starówce, można zobaczyć starych postdederowskich przewodników pokazujących zdjęcia spalonych dzielnic, dziś imponująco zrekonstruowanych.

Piątkowa premiera rozwiała wszystkie obawy. Mieszczącą kilkaset osób widownię opuściło tylko kilka starszych osób, i to nie demonstracyjnie, a publiczność nagrodziła drezdeńsko-wrocławską produkcję długimi, mocnymi brawami. W momentach, kiedy pojawiały się satyryczne aluzje do hitlerowskiej przeszłości – śmiała się, gdy zaś padały ostre żarty na temat Polaków, milczała.

Kiedy rozmawiałem z młodymi widzami, mówili, że są świadomi aluzji do polsko-niemieckiej historii, choć nie wszyscy rozpoznawali reprodukcje wojennych zdjęć na koszulkach. Jeden z rozmówców wyznał, że niemiecki reżyser nie odważyłby się przypominać nazistowskich gestów i mógł zrobić to tylko Klata. Na innym widzu wrażenie zrobiło nowoczesne aktorstwo wynikające ze stylu polskiego reżysera, lecz nie wszystkie komunikaty zrozumiał.

Myślę, że taki odbiór wynika również ze stanu świadomości młodych Niemców. Dzięki wielu publikacjom Drezno kojarzy się na świecie z dywanowymi nalotami, które pogrzebały stare miasto. Tymczasem gigantyczne połacie imponującej modernistycznej dzielnicy Neustadt przetrwały nienaruszone i kipią dziś życiem mocniej niż osławiony berliński Kreutzberg. Młodzi drezdeńczycy są niezwykle otwarci, a jeśli unikają rozmów o przeszłości, to również dlatego, że myślami wybiegają w przyszłość. My nie możemy uwolnić się od historycznych dyskusji i jak prorokuje w spektaklu jeden z Niemców, będziemy w modernizującej się Europie dzikim stepem. Wiele polskich miast, na tle Drezna, robi takie wrażenie.

A już 13 października odbędzie się kolejna polsko-niemiecka premiera – „Truskawkowa niedziela” Artura Pałygi i Kathariny Gericke, koprodukcja sceny z Wilhelmshaven i Teatru Polskiego w Bydgoszczy poświęcona tamtejszym wydarzeniom września 1939.

Korespondencja z Drezna

Współczesna interpretacja tragedii Szekspira oparta jest na odwołaniach do niemiecko-polskiej historii, w tym II wojny światowej, ale i współczesności Unii Europejskiej. Zwycięskimi Rzymianami są Niemcy, zaś przegrani Goci to Polacy.

Pozostało 94% artykułu
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie