Kobieta intryguje w zabytku udostępnianym widzom raz na wiele lat

Premierą „Agrippiny" Warszawa zdobyła nową scenę, która jednocześnie ?jest w stolicy najstarsza, ?bo liczy ponad 260 lat.

Publikacja: 08.09.2014 02:44

Anna Radziejewska (Agrippina), Michał Sławecki (Neron). Fot. Cezary Koczwarski

Anna Radziejewska (Agrippina), Michał Sławecki (Neron). Fot. Cezary Koczwarski

Foto: materiały prasowe

Mowa o Teatrze Stanisławowskim w warszawskich Łazienkach, nazwanym tak od imienia ostatniego monarchy. Jeden z niewielu zachowanych na świecie XVIII-wiecznych teatrów dworskich otwierany jest wyłącznie na rozmaite gale. Zwykły widz po raz ostatni mógł tu być trzy lata temu na premierze z okazji półwiecza Warszawskiej Opery Kameralnej, choć i wtedy na sali przeważali oficjalni goście.

Zobacz więcej zdjęć.

Teraz w cyklu przedstawień „Agrippiny" można podziwiać niezwykły zabytek, a przy tym poznać kompletnie nieznaną w Polsce jedną z najlepszych oper mistrza baroku Georga Friedricha Händla. I na dodatek być widzem prawie czterogodzinnej zabawy muzyczno-teatralnej.

Do premiery doszło dzięki uporowi kilku ludzi oraz staraniom Stowarzyszenia Dramma per Musica. Na świecie na takie dzieła jak „Agrippina" jest ogromna moda, w Polsce oficjalne instytucje bronią się przed nimi, twierdząc, że to nieatrakcyjne dla widzów ramoty.

Z „Agrippiną" jest łatwiej, bo ma żywą akcję, co w barokowych dziełach nie zdarza się często. A intrygi tytułowej bohaterki, która chce osadzić na tronie swego syna Nerona, podane są w tonie komediowym. Trzeba jednak mieć pomysł, co stworzyć z tak atrakcyjnego materiału.

Natalia Kozłowska wyeksponowała naturalne wnętrze Teatru Stanisławowskiego. Odsłoniła też olbrzymie okno z tyłu sceny,  widoczne za nim drzewo – najpierw w promieniach zachodzącego słońca, a potem podświetlone – stało się elementem scenografii. To jednak, co najważniejsze, dzieje się w jej spektaklu między postaciami. Ich relacje  były całkowicie współczesne. Całość poprowadzona została dynamicznie, wręcz z elementami burleski.

Spektakl powstał dla fenomenalnej wokalnie i aktorsko Anny Radziejewskiej, która w roli  Agrippiny stworzyła kreację godną światowych scen. Miała świetnego partnera Wojtka Gierlacha (Claudio). Artur Stefanowicz (Ottone) pokazał, jaką ekspresję mogą mieć kontratenorowe arie. Zaskakująco dobrze wypadła wokalna młodzież: Barbara Zamek (Poppea), Michał Sławecki (Neron), Hubert Zapiór (Lesbo). Wysoki poziom muzyczny zapewniła Liliana Stawarz, prowadząca od klawesynu Royal Baroque Ensemble.

Można uznać, że to jednorazowe zdarzenie, ale tak nie jest. „Agrippinę" zarejestruje Narodowy Instytut Audiowizualny i wkrótce spektakl będzie można oglądać w internecie, znajdzie się też w szkolnej „Muzykotece". Inscenizację ma włączyć do repertuaru Warszawska Opera Kameralna. I tylko nie wiadomo, jaka będzie kolejna premiera w Teatrze Stanisławowskim.

Mowa o Teatrze Stanisławowskim w warszawskich Łazienkach, nazwanym tak od imienia ostatniego monarchy. Jeden z niewielu zachowanych na świecie XVIII-wiecznych teatrów dworskich otwierany jest wyłącznie na rozmaite gale. Zwykły widz po raz ostatni mógł tu być trzy lata temu na premierze z okazji półwiecza Warszawskiej Opery Kameralnej, choć i wtedy na sali przeważali oficjalni goście.

Zobacz więcej zdjęć.

Pozostało 83% artykułu
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły