Proust na scenie

W piątek w Niemczech premiera „Francuzów” Krzysztofa Warlikowskiego.

Publikacja: 19.08.2015 20:15

Foto: ROL

Reżyser sięgnął po monumentalną powieść Marcela Prousta „W poszukiwaniu straconego czasu", jedno z największych arcydzieł światowej literatury. Wyruszył w poszukiwaniu źródeł dzisiejszej europejskiej świadomości i tożsamości.

Proust sportretował społeczeństwo w czasie, gdy przestała mieć znaczenie dawna hierarchia, eksplodował jawny antysemityzm i zbliżał się wybuch pierwszej wojny światowej. Przedstawił czas, kiedy wiek temu narodziła się nowoczesna Europa.

Przefiltrować epokę

Krzysztof Warlikowski nie chciał tworzyć scenicznego ekwiwalentu powieści, tylko wykreować świat równoległy, struktury, poprzez które można przefiltrować naszą epokę, z zachowaniem szczególności i ostrości widzenia oraz błyskotliwego poczucia humoru francuskiego pisarza.

Jak zauważył Piotr Gruszczyński, współautor adaptacji i dramaturg spektaklu, Proust dotyka wszystkich tych tematów, które są również obsesją Krzysztofa Warlikowskiego. Mamy autora i narratora powieści, który był Żydem, homoseksualistą, żyjącym w poczuciu winy niezawinionej. W dodatku Warlikowski jest rówieśnikiem Prousta. Pisarz, gdy skończył dzieło, zmarł.

– Ta książka wypełniona jest namiętnościami, które usiłujemy uchwycić – powiedział Krzysztof Warlikowski. – Bo właściwie w Prouście jedyne, co się zdarza, to właśnie namiętności, spotkania, kryzysy, rozstania, powroty. To jedyne elementy narracyjne w tradycyjnym sensie. To nas zwalnia z narracji, ale zarazem wpycha w nieograniczony horyzont proustowski, jakieś niepojęte przestrzenie czasowe. Słychać to w kondensacji w muzyce Pawła Mykietyna, w „Utworze na wiolonczelę i taśmę", który jest naszą proustowską „Sonatą Vinteuila".

Widzowie usłyszą grający na żywo instrument oraz dźwięki z taśmy, w tym szczekanie psów, krzyk ptaków oraz Sarę Bernhardt recytującą „Fedrę" Racine'a. W ten sposób nawet przestrzeń dźwięków zaczyna nabierać czasowego charakteru. Muzyka przywołuje też wcześniejszą adaptację Prousta zrealizowaną przez Warlikowskiego w Bonn w 2005 roku oraz inne jego spektakle, w tym „Dybuka". Jak powiedział reżyser: „To taśma mojej pamięci".

Proust był wrogiem czytania dzieła przez biografię autora. – On w ogóle nie jest powieściopisarzem, tylko w jakimś sensie dziennikarzem, bo czy to jeszcze jest powieściopisarstwo? – pyta Krzysztof Warlikowski. – Nie ma tu żadnej fikcji, żadnego zniekształcenia czy odkształcenia rzeczywistości, żadnej fantazji. Pisanie Prousta jest dla mnie ściśle związane z jego chorobą, właściwie nie da się rozstrzygnąć, czy to nie astma stworzyła taki punkt widzenia, wizję zamroczoną brakiem dostępu tlenu do organizmu, wykoślawioną, jak widzenie ryby zdychającej na piasku.

Proust bał się, że go wyleczą. Kiedy trafił do sanatorium, przeraził się, że odzyskane zdrowie zmieni całkowicie jego tryb życia.

– Nie ma drugiego tak bardzo wyobcowanego człowieka wśród pisarzy jak Proust – kontynuuje Warlikowski. – Ile wokół niego napiętych ambiwalencji! Proust sprzedawany jako Francuz i heteroseksualista jest homoseksualistą i pół-Żydem, czyli według kwalifikacji Hitlera natychmiast byłby wysłany do Auschwitz. Jego dzieło wynika ze słabości, poczucia bycia marginesem. Do tego jeszcze choroba. Wielkie zakamuflowanie od początku do końca!

Pamięć podświadoma

Dużo miejsca w analizach dzieła Prousta poświęca się mechanizmowi pracy pamięci podświadomej, temu, co było motorem dla Prousta.

– To był punkt wyjścia w przymiarce do adaptacji, wykorzystanie pewnej wrażliwości, języka, skontrastowania światów, heteroseksualności, homoseksualności, Verdurinów, Germanteusów, kobiet, mężczyzn, mężczyzno-kobiet, zazdrości o kobiety z kobietami, zazdrości o kobiety z mężczyznami, o mężczyzn z kobietami, o mężczyzn z mężczyznami. To materiał zaspokajający ambicję demistyfikacji, która nie zajmuje się samą formą Prousta.

Wyzwaniem dla reżysera było nadanie ważkości temu wszystkiemu, co nieuchwytne.

– Bohaterem „W poszukiwaniu straconego czasu" tak naprawdę jest czas – mówi Warlikowski. – To epoka, w której, jak to pisze Proust, nie ma żadnego herosa zdolnego przeprowadzić nas przez dzieje, nie ma postaci homeryckich, Achillesa albo Ulissesa, kogoś, kto na różne sposoby jest w stanie przeciągnąć ludzkość przez epokę. Tutaj wszyscy są jacyś marni, nawet narrator, będący sprytnym obserwatorem, nie jest w stanie wziąć na siebie takiego ciężaru.

Premiera odbędzie się 21 sierpnia 2015 podczas Ruhrtriennale, interdyscyplinarnego festiwalu w Zagłębiu Ruhry pod artystycznym kierownictwem Johana Simonsa.

Polska premiera zaplanowana jest na 1 października 2015 roku jako najważniejsze wydarzenie otwarcia Międzynarodowego Centrum Kultury Nowy Teatr.

A w obsadzie m.in. Agata Buzek, Magdalena Cielecka, Ewa Dałkowska, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Maja Ostaszewska, Mariusz Bonaszewski, Marek Kalita, Zygmunt Malanowicz, Jacek Poniedziałek, Maciej Stuhr.

Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie