W paradoksalny sposób do trudnego tematu podszedł Michel Houellebecq w nowej powieści „Unicestwianie”.
Nieodwracalnie chory ojciec głównego bohatera Paula trafia do zakładu dla seniorów. Mamy wzorowy przykład opieki koordynowanej przez imigrancką pielęgniarkę i czuwającą w trudnych warunkach żonę. Nie podoba się to jednak związkom zawodowym i administracji: żona zostaje wyproszona, empatyczna pielęgniarka przeniesiona na inny oddział, zaś kierownik rozumiejący potrzeby rodziny – do innej placówki.
Cynicy i oszołomy
Prawo nie zostało naruszone, ale pacjent pada ofiarą bezdusznej praktyki systemu. Wtedy rodzina postanawia skorzystać z pomocy nieformalnej grupy z Belgii, gdzie eutanazja jest legalna. Grupa przygotowuje porwanie ojca do domu. Wcześniej wraz z tajemniczym miliarderem lobbowała za eutanazją wśród francuskich polityków. Bezskutecznie. Działa więc pod szyldem Komitetu Walki z Zabójstwami w Szpitalach. Skąd nazwa? Pacjenci umierają w złych warunkach, dając zarobić medycznemu sektorowi.
Jeden z członków komitetu mówi z sarkazmem: Europa, która stawia na młodych ludzi, z których nie wiadomo co wyrośnie, a lekceważy tych, z których dorobku korzysta, staje się kontynentem wirtualnym. To zgodne z przekonaniami Houellebecqa. Pisarz powiedział: „Cywilizacja, która wprowadza eutanazję, nie zasługuje na szacunek”. Zaś paradoksalność jego chwytu narracyjnego polega na tym, że członków komitetu pokazał jako cyników i oszołomów zarabiających na ludzkim nieszczęściu. Poprzez motyw eutanazji akcentuje fatalny stan etyki wśród opieki społecznej i to, że chorzy powinni doczekać śmierci wśród bliskich.
„Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję”, nominowana i nagradzana książka Mateusza Pakuły, dramaturga i reżysera, w jednym wątku zbieżna jest z powieścią Francuza: bezduszność personelu medycznego. Pakuła zilustrował to wieloma przykładami z okresu, gdy razem z rodziną zajmował się ojcem chorym na raka w okresie pandemii.