III wojna światowa z Unią Europejską

„Śnieg” w warszawskim Studio na podstawie powieści noblisty Orhana Pamuka jest obecnie najbardziej aktualnym spektaklem.

Publikacja: 29.10.2021 10:59

III wojna światowa z Unią Europejską

Foto: Teatr Łaźnia Nowa, fot. Jacek Martini-Kielan

Rzecznik prasowy rządu powiedziałby z pewnością, że reżyser przedstawienia Bartosz Szydłowski operuje hiperbolą. Mógłby bez zmrużenia oka mówić też o lądowaniu Marsjan w warszawskim Studio. Jednak w przeciwieństwie do członków rady ministrów, którzy już wysłali Polaków na wojnę wewnętrzną i przygraniczną, a także III światową - a zaraz wybuchnie pewnie piąta i dziesiąta - autor premiery pokazuje galopujące szaleństwo polskiej rzeczywistości konkret po konkrecie.

I nie da się, niestety, wykluczyć, że za miesiąc lub trzy - będzie u nas jeszcze głupiej, jeszcze gorzej.

Szydłowski sięgnął po „Śnieg” Orhana Pamuka, który ukazał się w 2002 r, a w Polsce został wydany w 2006 r., gdy turecki pisarz otrzymał za powieść Nobla. Nikt nie ma wątpliwości, że inspirował się Dostojewskim i Camusem. Rzecz w tym, że o ile Dostojewski w „Biesach” pokazywał jak rozkręca się spiralę politycznej histerii i kto za to opowiada, czerpiący z Dostojewskiego turecki noblista opisał (przewidział?) naturę hybrydowej wojny.

Owszem, możemy sądzić, że rozumiemy, co jest grane i kto pociąga za sznurki. Jednak oglądamy tylko matrioszki, które po wykonaniu zadania zalewa magma medialnych manipulacji. I nie wiemy do końca, kto pisze scenariusz zwany dziś algorytmem. Wysoce prawdopodobne, że nie ma jednego programisty. Szaleńców, którzy bawią się w komputerową strzelankę musi być pewnie wielu, dlatego na rzeczywistość składają się bardziej od ich rzekomo precyzyjnych strzałów – nie dające się przewidzieć rykoszety.

Korzystając z kostiumu powieści Pamuka, Szydłowski pokazuje, że aura prowincjonalnego Karsu w Turcji, gdzie walczą ze sobą islamiści, lewica, liberałowie, a we wszystkim gmerają tajemnicze służby - to niestety także nasza scenografia. Toksycznego reality show, w którym politycy oraz dziennikarze fanatycznych i cynicznych mediów mają już krew na rękach.

Co nam przypomina pierwsza scena „Śniegu”, w której młody islamista, deklarujący słuchanie radia, monitorującego naruszanie zasad religijnych - wykonuje „wyrok” na „religijnym wrogu” (Artur Święs)? Widzowie gdańskiej premiery nie mieli wątpliwości. Choć czy rewelacyjny Daniel Dobosz gra tylko islamistę? Ciekawe pytanie, na które odpowiedź przynosi finał. Przecież noszenie chust albo ich nie noszenie to tylko jeden z pretekstów, by zradykalizować nastroje, podzielić społeczeństwo i manipulować ludźmi, podgrzewając sytuację aż do eksplozji.

Inny nasz problem polega na tym, że sytuacja, jaką obserwujemy, nie powinna się wydarzyć, bo jest przecież nędzną parodią komunistycznych dyktatur, a przecież dzieje się, a my zachowujemy bierność jak w koszmarze, w którym nie można ruszyć ręką, co dopiero wybudzić się do działania. Mocno to obrazuje historia strzelania do teatralnej publiczności, który nawet, gdy obok na fotelach ścielą się gęsto trupy – łudzi się, że to wciąż tylko teatr. Powodzenia!

Motyw „teatru w teatrze” w wykonaniu znakomitej Marty Zięby i Juliusza Chrząstowskiego odegrany w pierwszym i drugim akcie - to mocne fragmenty spektaklu, pokazujące jak w poddawanej politycznej kontroli kulturze znowu trzeba „przemycać” sensy i znaczenia. A może to raczej jeden ze środków budujących, nomen omen, hiperbolę mutującego w Polsce wirusa PRL?

Mocny jest motyw wolności prasy, uosabiany przez uprawiającego kreatywne dziennikarstwo redaktora lokalnej gazety (Dominik Stroka). Mówi, że gdyby prawda sprzedawała gazety, to na pewno by ją pisał. Jednak ludzie tego nie chcą, dlatego sprofilował dziennik na urzędy państwowe i… stacje benzynowe!

A gdy jest wreszcie nadzieja, by sprostował kłamstwa, mogące doprowadzić do kolejnej politycznej egzekucji – broni się, że nie ulega naciskom. Jest przecież dziennikarzem niezależnym.

Mocno wypada wątek owładniętego religijną paranoją pro-irańskiego terrorysty Granatowego (Andrzej Szeremeta). Jego największym wrogiem jest Europa. Warto zobaczyć festiwal podejrzliwości wobec tych, którzy dobrze czują się w normalnym świecie. Na pewno są agentami i zdrajcami. Nawet o tym nie wiedząc. Nie muszą. Zawsze są przecież tacy, którzy wiedzą lepiej i zrobią z odszczepieńcami porządek. Dla nas zaś przygnębiające powinno być to, że w opisie współczesnej Polski coraz częściej konieczny jest kostium niedemokratycznych, muzułmańskich krajów. Takie z nas przedmurze chrześcijaństwa.

Widać to również na przykładzie kobiet. Kobiece bohaterki (Anna Paruszyńska-Czacka i Aleksandra Przybył) są ograniczane do roli rekwizytów albo łupów politycznej i religijnej wojny. Ostatecznie spycha się je do świata męskich fantazji. Ale gdy mężczyźni nawet dostają od kobiet szansę – nie rozumieją tego i nie potrafią z niej skorzystać.

Nie wszystko mi się w tym spektaklu podoba. Wyjątkowo wydumana jest tym razem – poza znakomitymi scenami „teatru w teatrze” - choreografia zawsze intrygującej Dominiki Knapik. Czyżbym widział, że aktorzy męczą się, wykonując bez emocji mechaniczne układy choreograficzne, będące nużącymi łącznikami między scenami?

Dałoby się pewnie spektakl skrócić i byłoby też pewnie z korzyścią dla niego, gdyby Szymon Czacki grał zagubienie głównego bohatera, poety Ka, mocniej i wyraziściej, ma bowiem na scenie wymagających aktorskich partnerów.

I oby czekała nas bezśnieżna zima, bo to, co napisał Pamuk o pełzającej dyktaturze w Turcji, a teraz opowiedział Szydłowski – wywołuje dygot i mrozi krew w żyłach.

„Śnieg” w reżyserii Bartosza Szydłowskiego, jest pierwszą polską adaptacją powieści Orhana Pamuka, wydanej w 2002 r. Scenografia: Małgorzata Szydłowska; adaptacja i dramaturgia Mateusz Pakuła, muzyka: Dominik Strycharski.

Produkcja: Teatr Łaźnia Nowa. Koproducenci: Gdański Teatr Szekspirowski, STUDIO teatrgaleria, Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach. Premiera w STUDIO: 28 października 2021

Rzecznik prasowy rządu powiedziałby z pewnością, że reżyser przedstawienia Bartosz Szydłowski operuje hiperbolą. Mógłby bez zmrużenia oka mówić też o lądowaniu Marsjan w warszawskim Studio. Jednak w przeciwieństwie do członków rady ministrów, którzy już wysłali Polaków na wojnę wewnętrzną i przygraniczną, a także III światową - a zaraz wybuchnie pewnie piąta i dziesiąta - autor premiery pokazuje galopujące szaleństwo polskiej rzeczywistości konkret po konkrecie.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Teatr
„Bajo bongo” w Romie. Komunistyczna kukurydza i ideologicznie wrogie melodie
Teatr
Teatr TV. Pojedynek Gombrowicza z Mrożkiem
Teatr
Zamach na Stary Teatr: Minkowska, Perceval i Skrzywanek w nowym sezonie
Teatr
Anna Sroka-Hryń: Przeboje Nataszy Zylskiej skrywają tragiczne przeżycia i traumy
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Materiał Promocyjny
Premiera muzyczno-komediowego show z gwiazdami!