Doświadczenia nabierali w zespole Pogodno. Tu Brachaczek przesiąknęła specyficznym poczuciem humoru i przekonaniem, że muzyczne granice są wyłącznie po to, żeby je przekraczać. Jednak w tym, co robi w ramach BiFF, mniej jest psychodelii, absurdu, eksperymentu. Wydany w tym roku, doskonale przyjęty krążek „Ano” nie służy bynajmniej do podziwiania. Zadowoli osoby lubiące tańczyć, śpiewać z wokalistką, a przy tym wszystkim śmiać się do rozpuku.
„Jesienne drzewa kłaniają mi się w pas, zrzucając mi pod nogi kasztany / ja zbieram je i chowam do kieszeni, bo lubię spędzać czas z kasztanami” – wyznaje Fochmann w utworze „Jesienne drzewa”. „Ciało jej w pozie niedbałej znaleziono w tapczanie, wokół sreberka po czekoladzie, w wielkim nieładzie, cukier nie popiół, popiół nie diament” – śpiewa Ania Barchaczek w piosence „Adela”. Te próbki dają właściwe pojęcie o błyskotliwej narracji.
Tam, gdzie dba się o dowcip, często zaniedbywana jest muzyka. Ale nie w tym wypadku. BiFF wie, jak komponować, by manipulować nastrojami. W jednej chwili jest marzycielski, niedzisiejszy, wręcz bigbitowy, w drugiej – nowoczesny, nasuwający na myśl dynamiczne granie electropopowe czy powerpopowe. Na potrzeby takiego repertuaru, zawieszonego między chwytliwymi melodiami muzyki rozrywkowej a przekorą awangardzistów, przyda się pojemne pojęcie avant-pop.
Wiąże ono BiFF z projektami Płynów, Beneficjentów Splendoru, Kobiet, a nawet zahacza o Czesław Śpiewa.
W TR Warszawa czeka nas dobra zabawa. Na słodkim, lekkim acz silnym głosie Brachaczek można polegać, a zaproszeni instrumentaliści zapewnią rozmach tego koncertu.