Światem rządzi atrakcyjny szatan

„Raj utracony” we Wrocławiu | Przejmujące, trzymające w napięciu i współczesne widowisko ukazuje wszystkie walory biblijnej opery Krzysztofa Pendereckiego

Publikacja: 11.05.2008 03:15

Światem rządzi atrakcyjny szatan

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Premiera w Operze Wrocławskiej to prezent dla kompozytora, który obchodzi 75. urodziny oraz 55-lecie pracy artystycznej. Ważniejsze jest jednak to, że na utwór, z którym przez lata realizatorzy nie umieli sobie poradzić, znalazł wreszcie sposób Waldemar Zawodziński.

„Raj utracony”, zamówiony przez Operę w Chicago z okazji 200-lecia Stanów Zjednoczonych, po prapremierze w 1978 r. doczekał się jeszcze wystawienia w mediolańskiej La Scali, Stuttgarcie oraz 15 lat temu w Warszawie. To nie za wiele, a na dodatek zyskał opinię mało atrakcyjnego teatralnie. Zresztą Krzysztof Penderecki podkreślał, iż sięgając do wielkiego XVII-wiecznego poematu filozoficznego Johna Miltona, skomponował nie operę a rodzaj scenicznego oratorium o tematyce religijnej.

Współczesny teatr nie bardzo też wie, jak pokazać biblijnych bohaterów. Z inscenizacji stuttgarckiej „Raju utraconego”, zrealizowanej przez wielkiego artystę niemieckiego Augusta Everdinga, po latach pozostał mi w pamięci groteskowy obraz artysty w roli Adama: paradującego w cielistym trykocie, do którego przytwierdzony był duży, sztuczny penis. Warszawski spektakl Marka Weiss-Grzesińskiego przytłaczał z kolei rozmachem i monumentalizmem.

Inscenizacja Waldemara Zawodzińskiego odwołuje się do tradycji, ale jest nowoczesna zarazem. Reżyser i scenograf zarazem nie zbudował na scenie prawdziwego raju, akcję rozgrywa w umownych, prostych dekoracjach. Barw i życia dodają natomiast wysmakowane kostiumy, wyraziście określające postaci.

Zawodziński posługuje się prostymi symbolami religijnymi, nawiązuje do barokowych widowisk danse macabre i do współczesności. A ponieważ chór komentujący akcję przeniósł na balkony — blisko widzów, całą scenę zyskał do dyspozycji. I z dostojnego „Raju utraconego” zrobił spektakl wręcz trzymający w napięciu. Świetnie ukazał też główną, gorzką myśl poematu Miltona. To Szatan, który spowodował wygnanie Adama i Ewy triumfuje nad Stwórcą i będzie decydował o losach świata.

Wyrazista kreacja syryjskiego barytona Nabila Sulimana jako Szatana zdominowała wrocławskie przedstawienie, ale cała strona muzyczna dorównuje tu teatralnej. Precyzyjnie prowadził orkiestrę i chór Andrzej Straszyński, wydobywając z muzyki to wszystko, co służy dramaturgii. Długa jest lista wykonawców zasługujących choćby na najkrótszą wzmiankę: Stanisław Kierner (liryczny Adam), Małgorzata Barylak (dramatyczna Ewa), Irina Zhytynska (ponętna Śmierć), Barbara Bagińska (wyuzdany Grzech), Damian Konieczek (Chrystus), Karol Kozłowski (Archanioł) oraz Jerzy Trela w monologach Miltona. A współtwórczynią ostatecznego sukcesu jest Janina Niesobska jako autorka choreografii, odgrywającej istotną rolę w tym niezwykłym widowisku.

Libretto do "Raju utraconego" napisał brytyjski dramaturg Christopher Fry, ale na premierę w Stuttgarcie zostało przetłumaczone na niemiecki i tę wersję wybrałem dla Wrocławia. Nie lubię śpiewania po angielsku, a niemiecki należy do języków mających idealne rozmieszczenie spółgłosek i samogłosek, co sprawia, że tekst jest klarowny i zrozumiały dla słuchaczy. Bardzo dobrym pomysłem w tym przedstawieniu okazało się umieszczenie chóru na widowni, w poprzednich inscenizacjach jego śpiew nie docierał do publiczności. Cały spektakl miał świetną dramaturgię i dla mnie okazał się ciekawym powrotem do utworu sprzed lat.

Premiera w Operze Wrocławskiej to prezent dla kompozytora, który obchodzi 75. urodziny oraz 55-lecie pracy artystycznej. Ważniejsze jest jednak to, że na utwór, z którym przez lata realizatorzy nie umieli sobie poradzić, znalazł wreszcie sposób Waldemar Zawodziński.

„Raj utracony”, zamówiony przez Operę w Chicago z okazji 200-lecia Stanów Zjednoczonych, po prapremierze w 1978 r. doczekał się jeszcze wystawienia w mediolańskiej La Scali, Stuttgarcie oraz 15 lat temu w Warszawie. To nie za wiele, a na dodatek zyskał opinię mało atrakcyjnego teatralnie. Zresztą Krzysztof Penderecki podkreślał, iż sięgając do wielkiego XVII-wiecznego poematu filozoficznego Johna Miltona, skomponował nie operę a rodzaj scenicznego oratorium o tematyce religijnej.

Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie