Festiwal potrwa do wtorku. Do Trójmiasta przyjechały teatry z USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch. Prezentują najsłynniejsze dramaty Szekspira. Najbardziej oczekiwanym spektaklem był "Hamlet" działającej w Nowym Jorku The Wooster Group w reżyserii Elisabeth LeCompte, która prowadzi zespół od połowy lat 70.
Duński Elsynor z jej "Hamleta" wygląda jak warsztat, współczesna hala produkcji teatralnej: rusztowania, kable, gdziekolwiek spojrzeć – plazmowe ekrany i działające nawet w czasie antraktu kamery. Praca trwa – nie w jednym, lecz w kilku wymiarach. Równocześnie i poza czasem – na oczach widzów rozgrywają się wirtualne i realne spektakle.
[srodtytul]Broadwayowskie tło[/srodtytul]
Archiwalne kadry są fundamentem przedstawienia realizowanego na żywo. Nakładanego na film niczym awangardowe karaoke, karkołomny dubbing. Na głównym ekranie w tle Richard Burton jako Hamlet. Jest rok 1964, aktor właśnie poślubił Elizabeth Taylor, jego kariera filmowa już rozbłysła. Spektakl reżyseruje John Gielgud – jeden z najwspanialszych Hamletów generacji poprzedzającej Burtona. To przedstawienie ustanowiło nowy rozdział w historii Broadwayu – od tej pory księcia Danii miały grać wyłącznie najpopularniejsze bóstwa. Spektakl zarejestrowało 17 kamer, został pokazany w 2 tysiącach amerykańskich kin jako nowoczesny, narodzony dzięki technologii "teatrofilm".
[srodtytul]Dialog z historią[/srodtytul]