„To nie jest przyjemna literatura. Dlatego ten Nobel może sprawić, że jej trudny głos będzie lepiej słyszalny, czytany szerzej, ale i uważniej” – tak Andrzej Stasiuk określił twórczość Müller po informacji o nagrodzeniu jej najważniejszą literacką nagrodą.
[wyimek][link=http://blog.rp.pl/zkulturanaty/2010/09/03/z-kultura-na-ty/]Z Kulturą na Ty - poleć swoje wydarzenie kulturalne [/link][/wyimek]
Urodzona w Rumunii, mieszkająca w Berlinie, w swoich książkach opisuje m.in. życie niemieckiej mniejszości zamieszkującej komunistyczną Rumunię. „Król kłania się i zabija” to jeden z tytułów jej książek, zbioru esejów, nazywanego medytacją nad językiem.
Na scenie nie zobaczymy jednak jego bezpośredniej adaptacji. – Kiedy pierwszy raz sięgnęłam po książki Müller, wydawało mi się, że jest to poetyka niemożliwa do przełożenia na język teatru – mówi Agnieszka Korytkowska-Mazur. – Potem okazało się, że jest tu mnóstwo tropów, z których można jednak ułożyć teatralną historię. Nazwałabym jednak to przedstawienie prowokacyjną dyskusją z możliwościami przeniesienia na scenę takiego materiału.
W przedstawieniu pojawia się Herta w trzech postaciach, z różnych okresów życia: dorastająca w banackiej wiosce w Rumunii, doświadczająca terroru Nicolae Ceaucescu, wreszcie ta po otrzymaniu Nagrody Nobla. To ona powołuje do życia postacie spektaklu, które domagają się jej uwagi i rozliczenia z przeszłością.