Andrzej Seweryn, który grał tytułowe role w słynnych inscenizacjach Jacquesa Lasalle'a – Don Juana i Mizantropa na scenie Commedie Francaise tuż przed powrotem do Polski, przypominał, co mówiła Catherine Hiégel, wybitna aktorka Komedii Francuskiej, profesor Szkoły Teatralnej w Paryżu. A twierdziła, że „wszystkie sztuki Moliera są tragediami".
Komediopisarz chciał być tragikiem
– Oczywiście w tym stwierdzeniu kryje się pewna prowokacja – mówił „Rz" Andrzej Seweryn. – Ale faktem jest, że Molier zawsze pragnął pisać tragedie – jak Corneille i Racine. Zaczął zresztą od tragedii „Don Garcia", której duże fragmenty znalazły się w „Mizantropie". Tragiczne było życie pisarza. Siedział w więzieniu, stale miał długi. Dochodziły do tego kłopoty z żoną Madelaine, a po rozwodzie także z drugą żoną, Armandą. Niektórzy funkcjonariusze Kościoła żądali spalenia Moliera na stosie. Istnieją zapiski z epoki, z których wynika, że byle markiz w Wersalu potrafił go serdecznie uścisnąć, wziąć w ramiona, a potem jego twarz przeciągnąć z całą siłą po guzikach ostrych jak noże, zranić. Miał świadomość, że Ludwik XIV manipuluje nim.
Właśnie Andrzej Seweryn stworzył w kierowanym przez siebie Teatrze Polskim kreację Arnolfa w „Szkole żon". Spektakl był pokazywany w Teatrze Telewizji. Dla TVP tę samą komedię Moliera wyreżyserował Jerzy Stuhr, grając główną rolę. Dla artysty była to okazja do pokazania wielkiego teatru.
– Najpierw w gronie moich krakowskich przyjaciół myśleliśmy o tym, by odważyć się na klasykę, bo wszystko wypierają reportaże z historii, słabe aktorstwo i scenariusze – mówił Jerzy Stuhr. – Koledzy uznali, że komedia jest moją siłą i zaczęliśmy szukać tekstu o wielkich namiętnościach. Walka z telewizją o pieniądze na kostiumy, na plener i wnętrza w Pieskowej Skale trwały dwa lata. Projekt wylądował w koszu. Ale kiedy telewizję zaczęto chlastać za to, że nie wypełnia misji – tylko pokazuje łyżwy i Dodę – wyciągnęli scenariusz ze śmietnika i nagle stał się priorytetem.
Rola była wypowiedzią na temat zmieniających się relacji starszego mężczyzny z młodymi kobietami. Aktor wyznał:
– W „Szkole żon" najważniejsze jest pytanie starzejącego się mężczyzny: „To już mnie nie kochasz?". Choć jest też oczywiście problem potwora, który od dziecka wychowuje sobie kochankę i chce ją wykorzystać.