Karuzela z placu Krasińskiego, opisywana przez Miłosza w pamiętnym wierszu o obojętności Polaków na tragedię warszawskiego getta, stoi w kącie krakowskiej sceny. Jednak Strzępkę i Demirskiego nie kręci myślenie w stylu Olivera Frljicia.
Chorwacki skandalista chciał rok temu w Starym Teatrze pokazać, że Krasiński i inscenizujący go pięć dekad temu w Krakowie Konrad Swinarski byli antysemitami. Skończyło się protestem zespołu i przerwaniem prób. Strzępka i Demirski też są skandalistami. Nie bali się etykietki antysemitów oraz kolaborantów dyrektora Jana Klaty. Drwią z politycznej poprawności.
Zagubiona we współczesnej Warszawie izraelska turystka nazwana Auschwitz Tour (Małgorzata Zawadzka) wychodzi z kanału i wścieka się, że nie może trafić do hotelu, bo nazwy ulic są tylko... w antysemickim języku!
Główną negatywną postacią jest Rotschild, żydowski plutokrata, wilk w ludzkiej skórze – Wilk z Wall Street (rewelacyjny Szymon Czacki). Jego religią jest robienie fortuny kosztem szaraczków, bo to daje polisę na życie nawet w czasach katastrofy, kiedy nam została modlitwa. Ale nie chodzi o Holokaust, tylko o bankowy krach. Rotschild mówi to samo co izraelscy rasiści: życie tysiąca palestyńskich matek się nie liczy, gdy trzeba uratować jedną żydowską matkę.
Strzępka w całości zaczerpnęła z oryginału Krasińskiego rozmowę Hrabiego z rewolucjonistą Pankracym. Fenomenalnie zagrali ją Małgorzata Hajewska-Krzysztofik i Marcin Czarnik. W ich dialogu objawia się nowy formalny chwyt Demirskiego i reinterpretacja romantycznego dzieła. U Krasińskiego był konflikt arystokracji i rewolucjonistów. Ten spektakl dowodzi, że nie ma różnicy pomiędzy ludźmi starej i nowej władzy.