Reklama

Szwedzki pocałunek

„Position of elsewhere” to trzyczęściowy spektakl taneczny w wykonaniu słynnego baletu Cullbergbaletten, z choreografią Johana Ingera

Publikacja: 19.04.2009 01:10

Szwedzki pocałunek

Foto: materiały prasowe

W drugiej części tancerka i tancerz wsysają się w siebie ustami jak na ekspresjonistycznym obrazie Edvarda Muncha „Pocałunek”.

Kenneth Bruun Carlson i Patricia Vázquez całują się i tańczą. Nie odrywając od siebie ani na chwilę ust, wiją się, uginają nad i pod sobą. Stanowią jedność. W opinii recenzentów ten pocałunek jest najprawdopodobniej najdłuższym w historii tańca.

Oswojony z postmodernistyczną obyczajowością widz zamiera w oczekiwaniu. Czy artyści wytrwają w tym zespoleniu i czy posuną się dalej w swej zmysłowej grze? Jednak nie. Po ponad trzech minutach tancerze odrywają się od siebie.

– W pierwotnej wersji zaplanowano, że tancerka i tancerz nałożą na zęby plastikowe wkładki ochronne, by mogli się swobodniej obracać – opowiada „Rz” Agnieszka Długoszewska, tancerka z „Position of elsewhere”. Polka występuje w Cullbergbaletten od dwóch lat, a na scenie od lat 12.

Choreograf jednak zrezygnował z pomysłu, bo naturalny pocałunek bez wkładek bardziej pasował do całości spektaklu. – Naturalnie, był bardziej prawdziwy, ale też bardzo trudny technicznie – tłumaczy tancerka.

Reklama
Reklama

– „Position of elsewhere” nie opowiada historii – mówi Długoszewska. – Pierwsza część to budowanie napięcia. Ruch tancerzy nabiera coraz szybszego tempa, sprawia wrażenie, jakby nie można go było kontrolować.

I choć spektakl nie opiera się na jakiejkolwiek fabule, niesie ze sobą przesłanie. Ruchy tancerzy wyrażają znikomość kontaktów międzyludzkich w dzisiejszym społeczeństwie, gdzie nie ma miejsca na spotkania i emocje.

Sekwencja z pocałunkiem kobiety i mężczyzny nie jest jedyną w przedstawieniu. Jest też bowiem pocałunek na pożegnanie. Do jednego z 12 tancerzy podchodzą po kolei koledzy i koleżanki i cmokają go – w policzek, w czoło, w usta. Scena symbolizuje rozstanie choreografa Johana Ingera z zespołem baletu Cullberg, który istnieje od ponad 40 lat i którego on był artystycznym liderem przez ostatnie pięć lat.

Culberbaletten, jeden z najlepszych baletów na świecie, jest znany z tego, że wykorzystuje indywidualne cechy tancerzy i ich osobowości. Oprócz perfekcji warsztatowej choreografowie wymagają niekiedy od tancerzy, by wydawali na scenie pomruki, piski i grali swoje role jak w pantomimie, nierzadko z humorem. – Wielu tancerzy naszego baletu interesuje się filmem tanecznym, wielu maluje – opowiada Agnieszka Długoszewska, która sama pasjonuje się filmem. – To niezwykle wzbogaca taniec i działa inspirująco – dodaje.

Zdaniem Długoszewskiej obyczajowość w balecie się zmieniła. Pięć, dziesięć lat temu panowała moda na nagość i szokowanie. Dziś epatowanie widza ciałem jest passé. Zupełnie innego sensu nabiera jednak eksponowanie ciała jako instrumentu wówczas, gdy czyni to kultowa choreografka niemiecka Sacha Waltz, np. w przedstawieniu „noBody”.

Przy okazji pocałunku w balecie Cullberga chcę tylko jako widz wyrazić życzenie, by przyszli choreografowie słynnego zespołu nie dali się przypadkiem skusić takimi efektami na scenie, jak kopulowanie, onanizowanie się i załatwianie potrzeb grubszego kalibru do wiadra. To bowiem miałam możność oglądać na scenie Królewskiego Teatru Dramatycznego (sic!) w Sztokholmie w przedstawieniu „Cirkus Cirkör”.

Taniec
Potencjał medialny tańca teraz warty 750 mln zł. Dorównuje żużlowi, wyprzedza MMA
Taniec
„Prometeusz” żegna dyrektora Waldemara Dąbrowskiego
Taniec
Trzy nosy Pinokia. Premiera Polskiego Baletu Narodowego
Taniec
Josephine Baker: "zdegenerowana" artystka w spódniczce z bananów
Taniec
Agata Siniarska zatańczy na festiwalu w Berlinie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama