Najważniejszy będzie jednak Polski Balet Narodowy, który trzykrotnie zatańczy w „Święcie wiosny". Dwie wybrane do przedstawienia choreografie były wydarzeniami zmieniającymi dzieje sztuki baletowej w XX wieku. Trzecia, najnowsza, pokazuje, w jak odmienny sposób muzyka Strawińskiego inspiruje współczesnych artystów.
Niewiele dzieł w historii całej sztuki zostało tak burzliwie przyjętych, jak balet „Święto wiosny", który 29 maja 1913 r. przedstawił w Paryżu Wacław Niżyński. Na widowni Théatre des Champs-Elysées doszło do rękoczynów między jego zwolennikami a przeciwnikami. Jednych raziła agresywna muzyka, innych – układ tańca, w którym Niżyński akcentował prymitywizm i zmysłowość pogańskich obrzędów.
„Święto wiosny" wystawiono tylko sześć razy, ale stało się legendą. W 1987 r., Amerykanka Millicent Hodson i Brytyjczyk Kenneth Archer dokonali rekonstrukcji tego baletu po wnikliwej analizie zachowanych szkiców, fotografii, wyciągu fortepianowego, ocalałych kostiumów oraz rozmów ze słynną, pochodzącą z Warszawy tancerką Marią Rambert, która wystąpiła podczas prapremiery (zdjęcie prawe). I okazało się wówczas, że ten balet ciągle zdumiewa nowatorstwem. Ciekawe, jak ocenią go widzowie Opery Narodowej.
Prawie pół wieku po Niżyńskim, w 1959 r. swoje „Święto wiosny" przedstawił Maurice Béjart (zdjęcie lewe). Skandalu nie było, francuski choreograf podbił publiczność spektaklem zmysłowym i żywiołowym. Sukces ten dał początek zespołowi Béjarta – Balet XX Wieku.
Dwie legendarne interpretacje muzyki Strawińskiego przedzieli kameralne, ułożone zaledwie dla pięciorga tancerzy „Święto wiosny" autorstwa izraelskiego choreografa Emanuela Gata. Ma własną kompanię baletową, współpracuje z wieloma zespołami na świecie, premiera jego baletu z muzyką Strawińskiego odbyła się w 2004 r. we Francji.