– Odkąd sięgam pamięcią, to pierwszy przypadek ataku dokonanego na Kaukazie Północnym na prawosławnych Rosjan dlatego, że są prawosławnymi – powiedział „Rzeczpospolitej" ekspert od spraw Kaukazu Wadim Dubnow.
„To prowokacja, która ma doprowadzić do konfrontacji między prawosławnymi i muzułmanami, od wieków żyjącymi obok siebie na Kaukazie" – stwierdził przedstawiciel moskiewskiego metropolity Cyryla.
W ciągu ostatnich dwóch dekad różne grupy partyzanckie walczyły z rosyjską armią, policją czy służbami specjalnymi, ale nie z wiernymi Cerkwi. W czasie walk w Groznym w 1995 roku tamtejszą prawosławną świątynię zniszczyła rosyjska artyleria (prawdopodobnie przez pomyłkę).
W obchodzoną w prawosławiu niedzielę zapustną (dzień przed początkiem Wielkiego Postu) uzbrojony w broń myśliwską 23-letni mieszkaniec Dagestanu zaatakował wiernych wychodzących z cerkwi w Kizlarze. – Nieznany, brodaty człowiek krzyczał „Allahu Akbar" i strzelał. Zamknęliśmy drzwi, żeby nie wpadł do środka – mówił dziennikarzom ojciec Paweł z cerkwi pod wezwaniem św. Jerzego. Cztery kobiety zabił przed świątynią, jedna zmarła w szpitalu, trzy zostały ranne. Gdy nadbiegli policjanci, zaczął się ostrzeliwać i zanim go zabito, ranił dwóch z nich.
W jego mieszkaniu znaleziono 20-minutowe nagranie wideo, na którym zamaskowany człowiek (nie jest jasne, czy to sam zamachowiec) m.in. czyta przysięgę tzw. Państwa Islamskiego i wzywa: „Bracia, dołączcie do rozprawy!". Zabójca pochodził prawdopodobnie z niewielkiej wioski, położonej w górach na południu Dagestanu, w pobliżu granicy z Gruzją.