Gdyby doszło do opóźnienia brexitu, nowy termin wyjścia Wielkiej Brytanii z UE wyznaczony zostałby na 24 maja - a nie, jak obecnie, na 29 marca.
Ministrowie liczą, że UE zgodzi się na dwumiesięczny "okres prolongaty" w przypadku, gdyby umowa wynegocjowana przez Theresę May ostatecznie została przyjęta przez Izbę Gmin. Dodatkowe osiem tygodni byłoby wówczas potrzebne na przyjęcie wszystkich przepisów związanych z brexitem na podstawie tej umowy.
May w czwartek uda się do Brukseli, gdzie będzie starała się przekonać przywódców UE do przyjęcia zmian w umowie brexitowej w kwestii tzw. backstopu - czyli mechanizmu pozwalającego na uniknięcie pojawienia się regularnej granicy między Irlandią a Irlandią Północną.
W obecnym kształcie backstop przewiduje tymczasowe pozostanie Wielkiej Brytanii w unii celnej z UE.
May ma również ostrzegać, że jeśli UE nie zgodzi się na zmiany, wówczas może dojść do nieuporządkowanego brexitu bez umowy (twardego brexitu).