Jeszcze o 19 w czwartek przedstawiciele amerykańskiej armii i dyplomacji spodziewali się uderzenia na Iran, po tym jak w Białym Domu doszło do intensywnych dyskusji i debat między najważniejszymi doradcami prezydenta ds. bezpieczeństwa i liderami Kongresu - twierdzi wielu przedstawicieli administracji USA, na których powołuje się "New York Times".
Dziennik pisze, że prezydent początkowo zaakceptował uderzenie na cele w Iranie - obiektem ataku rakietowego miały być radary i wyrzutnie rakiet.
Przygotowania do uderzenia zostały rozpoczęte, po czym zostały odwołane - informuje cytowany przez "NYT" przedstawiciel administracji Trumpa.
Samoloty miały znajdować się już w powietrzu, a okręty przyjęły pozycję do ataku, kiedy Biały Dom zdecydował, że do uderzenia na Iran nie dojdzie.
Jak pisze "New York Times" nie jest jasne, czy Trump zmienił zdanie, czy administracja zmieniła stanowisko z powodu kwestii logistycznych czy strategicznych. Nie jest też jasne, czy do ataków nadal może dojść.
Na pytanie o decyzję ws. wstrzymania ataku na Iran, Biały Dom odmówił komentarza, podobnie jak Pentagon. Jednak żaden z przedstawicieli amerykańskiej administracji nie prosił redakcji o wstrzymanie publikacji artykułu - pisze amerykański dziennik.
Uderzenie na Iran miało być odpowiedzią na strącenie nad Cieśniną Ormuz wartego 130 mln dolarów drona, który w czwartek rano został strącony irańską rakietą ziemia-powietrze. Trump podkreślał, że USA posiadają dowody na to, iż dron znajdował się nad wodami międzynarodowymi.
Do ataku na Iran miało dojść tuż przed świtem w piątek - informuje "New York Times".
Dziennik podaje, że doradcy Trumpa byli podzieleni w sprawie ataku na Iran. Jego zwolennikami mieli być sekretarz stanu Mike Pompeo, doradca ds. bezpieczeństwa John Bolton i szefowa CIA Gina Haspel. Przed atakiem ostrzegali jednak przedstawiciele Pentagonu zwracając uwagę, że może on doprowadzić do eskalacji sytuacji, co zagrozi siłom USA na Bliskim Wschodzie.