W nocy z wtorku na środę Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej wystrzelił kilkanaście rakiet w stronę dwóch baz w Iraku, w których stacjonują Amerykanie. Operacja miała kryptonim "męczennik Sulejmani" i była odwetem za zabicie przez USA gen. Kasema Sulejmaniego, dowódcy brygady al-Kuds, jednej z najbardziej wpływowych postaci na irańskiej scenie politycznej. Do ataku doszło kilka godzin po pogrzebie generała w jego rodzinnym mieście w Iranie.
Po ataku Hesamodin Ashna, irański polityk i doradca prezydenta Iranu napisał na Twitterze, że jakakolwiek "akcja wojskowa" przeprowadzona przez USA po ataku na bazy w Iraku, doprowadzi do "pełnowymiarowej wojny w regionie".
"Saudyjczycy, jednakże, mogą wybrać inną ścieżkę - mogą mieć totalny pokój" - napisał Ashna na Twitterze.
Teheran i Rijad od lat rywalizują o wpływy na Bliskim Wschodzie angażując się, po przeciwnych stronach, w regionalne konflikty - takie jak np. wojna domowa w Jemenie, gdzie koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej wspiera uznawany przez społeczność międzynarodową rząd, a Iran wspiera rebeliantów Huti.
Iran wielokrotnie wzywał Arabię Saudyjską do poprawy relacji między obydwoma krajami.