Irak: Iran ostrzelał bazy, w których stacjonują Amerykanie

Irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej wystrzelił kilkanaście rakiet balistycznych w kierunku dwóch baz w Iraku, w których stacjonują amerykańscy żołnierze. Irańska telewizja państwowa podała, że był to "pierwszy krok" podjęty przez Iran w ramach zemsty za śmierć gen. Kasema Sulejmaniego. Prezydent Donald Trump oświadczył, że żaden Amerykanin nie odniósł obrażeń. Iracka armia poinformowała, że w kierunku baz wystrzelono w sumie 22 rakiety - 17 spadło na bazę Al Asad, a pięć na bazę w Irbil.

Aktualizacja: 08.01.2020 10:29 Publikacja: 08.01.2020 03:23

Irak: Iran ostrzelał bazy, w których stacjonują Amerykanie

Foto: AFP

Teheran oświadczył, że ataki były zemstą za zabicie gen. Sulejmaniego, którego pogrzeb odbył się 7 stycznia.

Po godz. 17 czasu polskiego prezydent USA Donald Trump wygłosił w Białym Domu oświadczenie w związku z atakiem. Poinformował, że w wyniku ostrzału nie ucierpiał żaden Amerykanin, a straty materialne w bazach są minimalne. Zapowiedział nowe sankcje na Iran.

Rakiety w kierunku baz w Iraku miały zostać wystrzelone w ramach operacji "męczennik Sulejmani". Tymczasem fińska armia poinformowała, że otrzymała ostrzeżenie o irańskim ataku na irackie bazy - podaje fiński dziennik "Ilta-Sanomat". Fińscy żołnierze stacjonujący w bazie w Irbil, która została zaatakowana, mieli zdążyć dzięki temu zejść do schronu przed uderzeniem rakiet. 

Premier Iraku poinformował, że tuż po północy, 8 stycznia, otrzymał informację z Teheranu, że "odpowiedź na zabicie gen. Sulejmaniego wkrótce się rozpocznie". Dodał, że Teheran poinformował go, iż zaatakowane zostaną jedynie miejsca, w których stacjonują żołnierze USA - nie ujawnił jednak dokładnych celów ataku.

Irańska telewizja państwowa podała - nie powołując się na żadne źródła - że w ataku na bazy w Iraku zginęło "co najmniej 80 terrorystów-żołnierzy USA". Rakiety - jak podaje irańska telewizja - miały też uszkodzić śmigłowce, drony i inny sprzęt wojskowy.

Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej ostrzegł USA i jego regionalnych sojuszników przed odpowiedzią na atak rakietowy w Iraku.

"Ostrzegamy sojuszników USA, którzy udostępniają bazy terrorystycznej armii, że każde terytorium, z którego zostanie przeprowadzony agresywny atak na Iran, zostanie zaatakowane" - podała irańska agencja informacyjna IRNA, cytując komunikat Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.

Szef MSZ Iranu, Mohammad Javad Zarif, napisał na Twitterze, że Iran nie chce "eskalacji wojny", ale "broni się przeciw agresji". Dodał, że Teheran podjął "proporcjonalne" kroki w samoobronie, zgodnie z artykułem 51 Karty Narodów Zjednoczonych i przeprowadził ataki na bazy, z których "tchórzliwie zaatakowano obywateli i wysokich urzędników" irańskich.

Również rzecznik irańskiego rządu, Ali Rabiei, napisał na Twitterze, że "Iran nie dąży do wojny, ale odpowie w miażdżący sposób na każdą agresję". Rabiei podziękował jednocześnie Korpusowi Strażników Rewolucji Islamskiej za przeprowadzenie ataku na bazy w Iraku.

Ajatollah Ali Chamenei po ataku wezwał do opuszczenia Bliskiego Wschodu przez żołnierzy USA. Nazwał też USA, Izrael i "zepsute systemy" (państwa Zachodu) wrogami Iranu. Z kolei prezydent Iranu, Hassan Rouhani zapowiedział, że Iran "obetnie USA nogę" w regionie za to, że USA odcięły Iranowi "ramię Sulejmaniego".

Czytaj także:

Kluczowe informacje o bazie Al Asad

W odpowiedzi na atak Donald Trump napisał na Twitterze: "Wszystko jest dobrze! Rakiety wystrzelone przez Iran w kierunku dwóch wojskowych baz znajdujących się w Iraku. Trwa szacowanie strat i zniszczeń (...). Mamy zdecydowanie najpotężniejszą i najlepiej wyposażoną armię na świecie".



Oświadczenie amerykańskiej administracji głosi, że "jest jasne, iż rakiety zostały wystrzelone z Iranu, a ich celem były co najmniej dwie bazy w Iraku, w których stacjonują amerykańscy żołnierze i personel koalicji - w Al Asad i Irbil". "Bazy były postawione w stan alarmu, w związku z planowanym atakiem irańskiego reżimu na nasze siły i interesy w regionie" - czytamy w oświadczeniu.

Do ataków doszło kilka godzin po tym, jak sekretarz obrony USA, Mark Esper, powiedział na konferencji prasowej, że Waszyngton szuka "dyplomatycznego rozwiązania", które wymaga jednak "deeskalacji od Iranu".

- Piłka jest po ich stronie, to co zrobią zdeterminuje kolejne posunięcia - dodał.

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak poinformował, że żaden z polskich żołnierzy stacjonujących w Iraku nie ucierpiał w wyniku ataku.

Również Dowództwo Operacyjne zapewniło, że polscy żołnierze stacjonujący w Iraku są bezpieczni.

Szef MSZ Jacek Czaputowicz poinformował natomiast o ewakuacji polskiej ambasador z Iraku. Natomiast wiceszef MSZ Paweł Jabłoński w rozmowie z Michałem Kolanko stwierdził, że w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie nie ma jeszcze powodu do paniki w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie, ponieważ jest jeszcze wielu scenariuszy rozwiązania tego konfliktu.

Posłuchaj całej rozmowy z wiceszefem MSZ Pawłem Jabłońskim:

Tymczasem amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) wydała amerykańskim przewoźnikom zakaz działania w przestrzeni powietrznej Iraku, Iranu i Zatoki Omańskiej, a także nad wodami pomiędzy Iranem i Arabią Saudyjską.

Irańską przestrzeń powietrzną będą też omijać samoloty malezyjskich linii lotniczych, Malaysia Airlines. W przestrzeń powietrzną Iranu nie będą też wlatywać samoloty przewoźników z Wietnamu.

Indie wydały ostrzeżenie dla swoich obywateli odradzając im podróże do Iraku.

MSZ Wielkiej Brytanii potępił "lekkomyślny i groźny" atak na bazy w Iraku.

Z kolei Ursula von der Leyen, szefowa KE stwierdziła, że użycie broni w związku z kryzysem na Bliskim Wschodzie musi się skończyć.

Premier Izraela Beniamin Netanjahu stwierdził, że prezydentowi Donaldowi Trumpowi należy pogratulować działania "szybkiego, odważnego i stanowczego" w sprawie gen. Sulejmaniego. Ostrzegł też, że każdy, kto zaatakuje Izrael otrzyma "potężny cios".

Władze Hiszpanii podjęły decyzję o wycofaniu części hiszpańskich żołnierzy z Iraku z przyczyn bezpieczeństwa. O wycofaniu hiszpańskich żołnierzy poinformowała hiszpańska wicepremier Carmen Calvo.

- Ci, którzy zajmowali bardziej zagrożone pozycje, zostali wycofani do Kuwejtu - powiedziała Calvo w rozmowie z RTVE. - W Iraku pozostała zmniejszona liczba hiszpańskich żołnierzy - dodała.

Gen. Kasem Sulejmani, dowódca irańskiej brygady al-Kuds, elitarnej jednostki specjalnej w strukturze irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej zginął 2 stycznia w przeprowadzonym przez USA precyzyjnym ataku rakietowym przeprowadzonym przy użyciu samolotu bezzałogowego w Bagdadzie.

Oprócz gen. Sulejmaniego w ataku zginął też jeden z dowódców irackiej milicji Abu Mahdi al-Muhandis. Do ataku doszło w rejonie lotniska w Bagdadzie.

Amerykanie obarczali gen. Sulejmaniego odpowiedzialnością za inspirowanie ostatnich ataków na bazy wojskowe w Iraku, w których stacjonują amerykańscy żołnierze. W jednym z takich ataków zginął amerykański cywil.

W związku ze śmiercią gen. Sulejmaniego, jednego z najważniejszych irańskich dowódców, przywódca duchowy Iranu, ajatollah Ali Chamenei ogłosił trzy dni żałoby narodowej. - Nieubłagana zemsta czeka zbrodniarzy, którzy unurzali dłonie w jego krwi i krwi innych męczenników - ostrzegł. Z kolei szef MSZ Iranu, Mohammad Javad Zarif ostrzegł, że zabicie Sulejmaniego może doprowadzić do eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie, odpowiedzialność za którą ponosić będą USA.

Czytaj także:

Generał Sulejmani, postrach Bliskiego Wschodu

Bielecki: Zabójstwo Sulejmaniego pomoże Trumpowi w reelekcji

W związku ze wzrostem napięcia na Bliskim Wschodzie ambasada USA w Bagdadzie wezwała wszystkich obywateli USA w Iraku do opuszczenia tego kraju. Z kolei minister obrony Izraela wezwał wszystkich dowódców wojsk, by dokonali oceny sytuacji po śmierci gen. Sulejmaniego. Na spotkaniu omawiano kwestię przygotowań do ewentualnego odwetu Iranu.

Następcą gen. Sulejmaniego na stanowisku dowódcy brygady al-Kuds został wskazany przez ajatollaha Alego Chamenei generał Esmail Ghaani.

Trump uzasadniając swoją decyzję o przeprowadzeniu ataku w Bagdadzie napisał na Twitterze, że "generał Kasem Sulejmani w ciągu długiego okresu zabił lub ciężko ranił tysiące Amerykanów i planował zabicie wielu kolejnych".

Trump dodał, że Sulejmani był bezpośrednio lub pośrednio odpowiedzialny za śmierć milionów osób, w tym ostatnie liczne ofiary wśród protestujących w Iranie. "Choć Iran nigdy się do tego odpowiednio nie przyzna, Sulejmani był w kraju nienawidzony i obawiano się go" - stwierdził amerykański prezydent. Według niego, Irańczycy nie są śmiercią dowódcy brygad al-Kuds tak zasmuceni, jak chciałyby tego władze w Teheranie. "On powinien zostać zlikwidowany wiele lat temu!" - dodał.

Relacje USA z Iranem są napięte od maja 2018 roku, gdy Trump jednostronnie wycofał USA z porozumienia nuklearnego zawartego przez państwa Zachodu z Iranem w 2015 roku. Jesienią 2018 roku USA ponownie nałożyły sankcje na Iran, a od maja 2019 roku wprowadziły bezwzględne embargo na import irańskiej ropy. Trump chce, by Iran przystąpił do negocjacji zmierzających do zawarcia nowego porozumienia nuklearnego, ale Iran odrzuca możliwość przystąpienia do takich negocjacji w sytuacji, gdy obowiązują sankcje nałożone na Teheran przez Waszyngton.

W czerwcu 2019 roku Trump miał w ostatniej chwili cofnąć rozkaz o przeprowadzeniu ataku na cele w Iranie, po tym jak w rejonie Cieśniny Ormuz Irańczycy zestrzelili amerykańskiego drona (władze w Teheranu twierdziły, że naruszył on przestrzeń powietrzną Iranu).

Teheran oświadczył, że ataki były zemstą za zabicie gen. Sulejmaniego, którego pogrzeb odbył się 7 stycznia.

Po godz. 17 czasu polskiego prezydent USA Donald Trump wygłosił w Białym Domu oświadczenie w związku z atakiem. Poinformował, że w wyniku ostrzału nie ucierpiał żaden Amerykanin, a straty materialne w bazach są minimalne. Zapowiedział nowe sankcje na Iran.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia