- 23 maja na adres e-mailowy portu lotniczego w Mińsku wysłano wiadomość z adresu protonmail.com w języku angielskim o następującej treści: „My, bojownicy Hamasu, żądamy od Izraela wstrzymania ognia w Strefa Gazy. Żądamy, aby Unia Europejska wyrzekła się wsparcia dla Izraela w tej wojnie. Wiemy, że uczestnicy Forum Ekonomicznego Delphi wracają do domu lotem FR4978. W tym samolocie jest bomba. Jeśli nasze żądania nie zostaną spełnione, bomba wybuchnie 23 maja nad Wilnem” - utrzymywał w rozmowie z dziennikarzami Arciom Sikorski, dyrektor Departamentu Lotnictwa białoruskiego Ministerstwa Transportu i Komunikacji.

Rzecznik Hamasu zaprzeczył twierdzeniom Sikorskiego. Fawzi Barhoum w rozmowie z agencją Reutera powiedział, że jego organizacja nie ma jakiegokolwiek związku ze sprawą, nie ma też wiedzy na ten temat.

- Nie uciekamy się do takich metod, które mogłyby być stosowane przez niektóre podejrzane strony, których celem jest demonizowanie Hamasu i zmniejszenie światowej sympatii z naszym narodem oraz jego uzasadnionym oporem - przekazał rzecznik Hamasu.

Zawieszenie broni między Izraelem a Hamasem weszło w życie w nocy z czwartku na piątek, po jedenastu dniach najpoważniejszych od lat działań wojennych. Agencje prasowe podkreślając kruchość rozejmu zwracają uwagę, że jest on przestrzegany.

W niedzielę władze Białorusi poderwały myśliwiec i zmusiły samolot Ryanair do zmiany kursu i lądowania w Mińsku, rzekomo w związku z doniesieniami o bombie na pokładzie. Po wylądowaniu samolotu w Mińsku okazało się, że alarm bombowy był fałszywy. Władze Białorusi zatrzymały jednak jednego z pasażerów samolotu - opozycyjnego dziennikarza Ramana Pratasiewicza oraz towarzyszącą mu 23-letnią obywatelkę Rosji.