W Mińsku za jednym stołem w poniedziałek usiedli przedstawiciele resortu obrony, lotnictwa cywilnego, Komitetu Śledczego, MSZ oraz straży granicznej. Niespodziewanie pojawił się tam również Raman Pratasiewicz, białoruski opozycyjny dziennikarz, lecący 23 maja z Aten do Wilna i aresztowany po uziemieniu samolotu pasażerskiego Ryanair.

Dowódca białoruskich sił powietrznych gen. Ihar Hołub zapewniał, że nikt „nie zmuszał" pilotów do lądowania i zwrócił się do kapitana samolotu irlandzkich linii lotniczych, by ten zabrał głos w mediach i odniósł się do tej sprawy. Przedstawiciel straży granicznej zaprzeczał z kolei wcześniejszym sugestiom Litwy, że Białoruś stymuluje przepływ nielegalnych imigrantów przez białorusko-litewski odcinek granicy z UE.

Tymczasem szef Komitetu Śledczego Dzmitry Hara postanowił ujawnić okoliczności niedawnego uwolnienia trzech działaczek polskiej mniejszości. Potwierdził, że białoruską stronę poprosiły o to władze Kazachstanu „na osobistą prośbę prezydenta Dudy". Zaprzeczył, by kobiety zostały zmuszone do opuszczenia kraju i oświadczył, że niektóre z nich, oprócz białoruskiego, miały również polskie obywatelstwo. Demonstrował nagranie ze swojego spotkania z polskim konsulem w Mińsku Andrzejem Raczkowskim, a następnie nagranie ze spotkania polskiego dyplomaty w więzieniu ze zwalnianymi działaczkami. Pokazano też, jak transportowano kobiety i przekazywano polskiej stronie na granicy.

Jako ostatni głos zabrał Pratasiewicz. Uspokajał rodziców (przebywają w Polsce), że jest z nim „wszystko w porządku". Opowiadał m.in. o tym, że jeden z liderów białoruskiej opozycji demokratycznej Paweł Łatuszka wynajmuje w Warszawie mieszkanie „za 3 tys. euro". Stwierdził też, że władze Polski „stawiają Łatuszce ultimatum" i zmuszają do „aktywności" opozycyjnej.

– Te historie krążą już od ponad pół roku w Telegramie na kanale „Żołtyje Sliwy", związanym z administracją Łukaszenki. Nic nowego nie powiedział. Pamiętajmy, że przywieźli go na tę konferencję z aresztu KGB – mówi „Rzeczpospolitej" Łatuszka. – Próbują demotywować ludzi, odwrócić uwagę od masowych represji na Białorusi oraz chcą uniknąć dotkliwych zachodnich sankcji – dodaje.