W centrum ukraińskiej stolicy wczoraj wieczorem było pusto. Ciszę przerywały jeżdżące tam i z powrotem polewaczki usuwające z ulic śmieci i kurz. Ci, którzy przyszli posłuchać swego lidera, poczuli się zawiedzeni. - Pewnie coś nie wyszło - powiedział z rezygnacją młody człowiek, pochodzący z Krzywego Rogu na wschodzie Ukrainy. Jego kolega, student politechniki kijowskiej, pokiwał głową. - Wracajmy do domu - powiedział. Nie znali wyników wstępnych badań, tzw. exit-polls, w przeciwnym razie wiedzieliby, że Janukowycz, zdobywszy ok. 35 procent głosów, wcale nie ma powodów do świętowania zwycięstwa. Po piętach depcze mu bowiem Julia Tymoszenko.
Wśród zwolenników lidera prorosyjskiej Partii Regionów nie zabrakło zwykłych gapiów, którzy z butelkami piwa w rękach szukali jakiejś rozrywki i nawet nie byli zbyt dobrze zorientowani, kto zamierzał pojawić się na scenie ustawionej dokładnie naprzeciwko miejsca, z którego podczas pomarańczowej rewolucji przemawiał Wiktor Juszczenko i Julia Tymoszenko.
- Majdan kiedyś musiał się skończyć, zarówno dla pomarańczowych, jak i biało-niebieskich. Ileż można protestować? Nie było jak przejść - oburzał się malarz Andrij Nazarenko, który wyszedł z psem na spacer.
Otoczenie Janukowycza robiło jednak dobrą minę do złej gry i wcale nie zamierza się poddawać. W sztabie lidera Partii Regionów rozpowszechniono późnym wieczorem wiadomość, że do Kijowa zmierza kilkadziesiąt tysięcy zwolenników obozu biało-niebieskich. O tym jednak nikt na Majdanie nie wiedział, nie potwierdziły tej wiadomości również źródła oficjalne.
W sztabie faktycznej zwyciężczyni wyborów, pani Julii Tymoszenko, w pobliżu placu Sofijewskiego, gdzie jeszcze kilka dni temu stały białe namioty z symbolem BJuTY - czerwonym sercem na białym tle - po ogłoszeniu wyników exit-polls wybuchła euforia. Goście i dziennikarze jeszcze przed pojawieniem się byłej - a może i przyszłej? - pani premier otworzyli szampana i świętowali jej 31-procentowe poparcie. - To prawdziwe zaskoczenie - słyszało się zewsząd. Tymoszenko, otoczona wianuszkiem ochroniarzy, przyjechała kilkadziesiąt minut po ogłoszeniu wyników exit-polls i, ku radosnemu zaskoczeniu dziennikarzy, odpowiadała na wszystkie pytania.